Vision Lighthouse: Zacząć muszę od pytania, które słyszysz pewnie przy każdej okazji i nie zdziwiłbym się, gdybyś powoli zaczynał reagować na nie alergicznie ? dlaczego Star Wars?

Jedi Nadiru Radena: Wbrew pozorom, nieczęsto dostaję takie pytania ? prędzej coś w stylu ?A nie jesteś już za stary na te głupoty?? ;) Zanim odpowiem na to pytanie, zaznaczę, że jestem nie tylko fanem ?Star Wars?, ale także wielu innych uniwersów z gwiazdami, przestrzenią kosmiczną i statkami z napędem z gatunku FTL (faster-than-light): przede wszystkim ?Battlestar Galactica?, a w drugiej kolejności ?Star Trek? (tak, tak, taki ze mnie heretyk ;)), ?Farscape?, ?Babylon 5?, ?Firefly?... Ogólnie uwielbiam i masowo oglądam seriale sci-fi, podobnie jest zresztą z filmami i książkami. W tym kontekście Twoje pytanie nabiera nieco głębszego znaczenia. Dlaczego tak bardzo i intensywnie interesuję się ?Star Wars?, a nie, dajmy na to, ?Star Trekiem?, prawda? Nie umiem podać żadnej oryginalnej odpowiedzi. Po części to efekt wspaniałej magii ?Star Wars?, która idealnie do mnie trafia, a po części doskonałość tak wielu pojedynczych elementów uniwersum ? od postaci i dialogów, przez muzykę i absolutnie fascynującą stronę wizualną, po jakieś drobnostki. Być może ?Battlestar? jest lepszy w tym wszystkim, co właśnie wymieniłem, ale brakuje mu tego nieokreślonego ?czegoś?, co wręcz każe mi ciągle zagłębiać się w świat stworzony przez George?a Lucasa.

VL: Prowadziłeś w uniwersum Star Wars dwa PBFy. Zarówno ?Polowanie na Jedi?, jak i ?Imperialna wojna domowa? cieszyły się sporym powodzeniem wśród graczy i do dziś wspominane są bardzo ciepło. Czy mógłbyś przybliżyć nieco oba projekty?

JNR: Właściwie stworzyłem i prowadziłem trzy takie PBFy. Na początku było ?Coruscant City? (2004-2005), które prowadziłem na nieistniejącym już od wielu lat forum, a które rozgrywało się na tytułowym Coruscant w erze Wojen Klonów. Graliśmy przez ponad rok, później dopomniała się o mnie szkoła i przygotowania do matury. ?Polowanie na Jedi? przyszło już po rzeczonej maturze, 1 września 2006 roku, i zostało przygotowane na forum portalu The Outer Rim, na którym jakiś czas wcześniej zostałem redaktorem. Ta gra, rozgrywana w 3952 BBY, rok przed wydarzeniami z ?Knights of the Old Republic II?, wyróżniała się przede wszystkim tym, że od początku miała mieć zakończenie planowane mniej więcej na dwa lata po starcie. W ostateczności zabawa skończyła się nieco później, bo po dokładnie 30 miesiącach gry, ale założenie zostało spełnione. Dodam, że ?Polowanie na Jedi? miało też koncepcję Celu Gry ? postacie związane z Sithami miały za zadanie odnaleźć i zabić ukrywającego się na Ossus mistrza Jedi, Aruna Radenę. Jak łatwo się domyślić po nazwisku naszego Jedi, kierowałem nim ja ;) Dokładnie trzy lata po starcie ?Polowania?, 1 września 2009 roku, przyszedł czas na ?Imperialną Wojnę Domową?. Została przygotowana w najdrobniejszych szczegółach, miała fajną oprawę graficzną i świetne mapki lokacji, ale zbyt długo nie zdołałem jej prowadzić ? ponownie na przeszkodzie stanęły obowiązki, tym razem na studiach. Bardzo mi jej szkoda, właśnie ze względu na wysiłek włożony w stworzenie jej ? nie tylko mój wysiłek, ale też dwóch pozostałych mistrzów gry, Teziretta i Kerana.

VL: PBFy z zamkniętą fabułą, jak choćby przytoczone wyżej ?Polowanie na Jedi? nie są spotykane zbyt często. Jakie to uczucie, gdy cała zabawa zmierza ku końcowi? Ulga, że wreszcie udało się doprowadzić rzecz do określonego punktu, czy raczej uczucie towarzyszące kończeniu dobrej książki, gdy żal nam, że to już koniec?

JNR: Prawdę mówiąc, pojawiają się i ulga, i żal. Musisz sobie zdawać sprawę z tego, że od około 10-12 miesiąca gry, ?Polowanie na Jedi? prowadziłem w pojedynkę ? choć i wcześniej wykonywałem 70-80% roboty. Wszystko to przy ok. 10-15 stałych graczach, z których niektórzy mieli po dwie postacie...  W tym kontekście koniec prowadzenia gry był zdecydowanie ulgą, bo w ostatnich miesiącach jechałem niemalże na oparach ;) Ale z drugiej strony szkoda było żegnać się z czymś, nad czym pracowałem codziennie przez te dwa i pół roku, z graczami, ich postaciami, komentarzami i klimatem dobrej zabawy w gronie fajnych ludzi. To wszystko pozostało w mojej pamięci i jeszcze dziś pamiętam, jak się nazywała połowa postaci graczy, nie wspominając o zakręconych wątkach i zwrotach akcji. Taaak, to były czasy!

VL: Czy Twoim zdaniem prowadzenie za pośrednictwem forum przygód dla innych graczy, bądź uczestnictwo w takowych, przynosi poza satysfakcją jakieś korzyści? Naturalnie mowa o tych niematerialnych ;)

JNR: No pewnie! Bez przelewu na konto nie mogłeś liczyć na awans swojej postaci ;) A tak poważnie mówiąc, satysfakcja, duma z powodu zakończenia wszystkiego zgodnie z planem i radość z uczestniczenia w tworzeniu interesującej historii w zupełności mi wystarczały. Czy teraz by wystarczyły? Uczciwie powiem, że nie wiem.

VL: Planujesz otwarcie podobnego projektu w przyszłości, czy przygodę z rozrywką pbf uważasz raczej za zamknięty rozdział?

JNR: Jest to raczej zamknięty rozdział. Jeśli miałby zostać otwarty, to prawdopodobnie jedynie w przypadku, gdyby gra przeglądarkowa ?Star Wars Universe? została nie tyle ukończona, co doprowadzona do wersji, w której istnieje już część fabularna. Część fabularna, czyli po ludzku mówiąc PBF dla graczy zainteresowanych szerszym rozwojem swojej postaci w SWU.

 VL: Czy udzielałeś się również na jakichś PBFach niezwiązanych z ?Gwiezdnymi wojnami??

JNR: Nie, nigdy nie miałem styczności z grami forumowymi spoza uniwersum ?Star Wars?. Powiem więcej ? poza ?Coruscant City?, ?Polowaniem na Jedi? i ?Imperialną Wojną Domową?, brałem udział ? jako uczestnik, nie jako MG, i jedynie przez parę dni ? tylko w jednym PBFie. Kiedyś korciło mnie zapisanie się do ?Rise to the Empire?, ale wiedziałem, że z braku czasu szybko bym zakończył swoją przygodę w tej grze.

VL: Jesteś dość zajętą osobą. Piszesz opowiadania, jesteś redaktorem portalu SW Extreme, oraz współtwórcą powstającej gry przeglądarkowej ?Star Wars Universe?. Udzielasz się na konwentach i już dwukrotnie stanąłeś na czele grupy tworzącej ?Star Wars Antologię Fanów?. Czy po ładnych kilku latach, gdzie ?Gwiezdne wojny? są centralnym punktem Twojej działalności, nie zaczynasz powoli odczuwać znużenia tematyką?

JNR: Znużenie ?Star Wars?? Ha, nigdy! Co jak co, ale odnoszę wrażenie, że teraz moje zainteresowanie tematyką jest najsilniejsze od co najmniej trzech lat, czyli, incydentalnie, zakończenia ?Polowania na Jedi?. Jeżdżę na konwenty, co miesiąc stawiam się na spotkaniach lokalnych fanów w Radomiu, gdzie mieszkam, a do tego wszystkiego ? i wspomnianych przez Ciebie działalności ? szykuję sobie strój i przymierzam się do wstąpienia do polskiego garnizonu organizacji kostiumowej 501st Legion. Po prawdzie, sam jestem trochę zdziwiony, że po jedenastu latach fanostwa i odkryciu tych wszystkich innych, wspaniałych fikcyjnych uniwersów, ?odległa galaktyka? wciąż mi się nie nudzi. Widać naprawdę lubię te StarWarsy ;)

VL: Jesteś w stanie bez sprawdzania powiedzieć ile opowiadań wyszło spod Twoich palców, czy straciłeś już rachubę?

JNR: Jeśli chodzi o gwiezdnowojenne fanfiki, to dokładnie 39 ;) Łatwo mi zapamiętać, bo wiem, że kolejny będzie jubileuszowym, czterdziestym. Ale tutaj muszę zaznaczyć, że mówię tylko o opublikowanych opowiadaniach ? było kilka, których nigdy nie przeniosłem do pamięci komputera i nie wysłałem na Star Wars Extreme czy Bastion. Co się tyczy pozostałych opowiadań... 20? Coś w tej okolicy. Ale tym razem mam też na myśli i te opublikowane, i te, które nigdy nie ujrzały światła dziennego.

VL: Poza uznaniem fanów, Twoje opowiadania zyskały przychylność oceniających w wielu konkursach. Który z nich był dla Ciebie z jakiegoś względu szczególny?

JNR: Myślę, że jeden z konkursów na Paradoksie (www.paradoks.pl). Konkurencja była dość spora, z 50 opowiadań, ale udało mi się wygrać za pomocą opowiadania, które jest mi najbardziej bliskie, historii pt. ?Król?. Głównym bohaterem tego opowiadania jest moje alter ego, fan ?Star Wars?, który staje przed możliwością zmiany historii. Nie powiem jednak, jak tę historię może zmienić, żeby nie popsuć nikomu zabawy podczas czytania.

VL: Choć kojarzony jesteś głównie z tematyką ?Gwiezdnych wojen?, jesteś autorem sporej liczby opowiadań niezwiązanych z tym uniwersum. Wiele z nich obejmuje obszary byłej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, z której pochodzisz. Czy jest jakaś różnica w pisaniu tych opowiadań w porównaniu do tworzenia tekstów sci-fi?

JNR: Na poziomie czysto technicznym nie ma żadnej różnicy. I tu, i tam mam do czynienia z czymś, co jest dla mnie dobrze znane, w obu przypadkach muszę także pilnować pełnej zgodności z historią/kanonem i tak samo trzymam się logiki, tworząc fabułę i postacie. Na poziomie emocjonalnym oczywiście opowiadania dotyczące wojen w Jugosławii są trudniejsze do pisania, bo dotyczą bolesnych kart historii, która zdarzyła się, niestety, naprawdę. Wojen, które moralnie, ekonomicznie i politycznie zrujnowały moją ojczyznę, ale przede wszystkim postawiły mury między narodami, które kiedyś żyły ze sobą w zgodzie i szanowały swoją odrębność.

VL: Poprosiłem, byś wybrał 3-4 opowiadania, które moglibyśmy opublikować na łamach Vision Lighthouse. Które to dzieła i dlaczego akurat one?

JNR: Po pierwsze muszę powiedzieć, że wybór był trudny. Jak już wspominałem, tych opowiadań trochę jest i choć blisko połowy z nich, ujmując to z perspektywy czasu, nie odważyłbym się dziś opublikować, to jednak wciąż mowa o kilkudziesięciu tekstach. Pierwszym z czterech jest opowiadanie ?Król?, o którym już wspominałem. Jako drugie wybrałem ?List z wyspy Vis?, tekst sprzed czterech lat i zarazem pierwsze opowiadanie, jakie napisałem w tematyce wojen jugosłowiańskich. Nie jest długie, ale podobno robi spore wrażenie. Dwa ostatnie dzieła (właściwie to ?dziełka?) to moja wizytówka, czyli fanfiki ?Star Wars?. Oba należą do opowiadań, które w swoim prywatnym rankingu uważam za najlepsze, jakie kiedykolwiek napisałem. Pierwsze  z nich, ?Bitwa o Endor?, ukazuje finałową bitwę ?Powrotu Jedi? z kilku zupełnie różnych i, jak sądzę, dość nietypowych punktów widzenia. Pobawiłem się tu wszystkim: formą, narracją i nawiązaniami. Drugi fanfik jest mniej oryginalny, ponieważ oparłem go na stylu pierwszej części serii o ?Komandosach Republiki? Karen Traviss. Nazywa się ?Idealnie zaplanowany odwrót?. Widzimy tu czwórkę komandosów, którzy muszą dokonać tytułowego odwrotu, walczą, sypią żartami i ogólnie są dość, hmm, ?rozrywkowi?.

VL: Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu ?Star Wars Universe? ? bardzo ambitnego i pionierskiego projektu, który niestety napotkał na swej drodze spore trudności. Projekt został zawieszony, lecz jakiś czas temu fanów ucieszyła informacja, że prace nad grą są kontynuowane, choć  sama produkcja musiała nieco zmienić swój charakter. Jak na obecną chwilę wygląda sytuacja SWU i jakie są główne powody zwolnienia prac?

JNR: Po ludzku mówiąc, zabrakło pieniędzy na dalszą realizację projektu. Po roku starania się, by jakoś zmienić tą sytuację, postanowiliśmy cały projekt powierzyć w ręce ochotników. Po ogłoszeniu reaktywacji SWU, zgłosiło się do nas kilka osób z zacięciem informatyczno-programistycznym i prace nad grą nieco się ruszyły. Na tą chwilę nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej.

VL: Czy ustalona jest jakaś przybliżona data premiery, czy biorąc przykład choćby z Blizzarda, przyjmujecie stanowisko ?Będzie, gdy będzie gotowe??

JNR: Nie możemy powiedzieć nawet tego ;) Jako, że to teraz projekt fanowski, robiony zgodnie z zasadą ?gdy mamy czas, to działamy?, nie da się mówić o żadnym konkretnym, czy nawet przybliżonym czasie pojawienia się wieści na temat ?Star Wars Universe?. Ale jak tylko coś się ruszy i można będzie się tym pochwalić, na Star Wars Extreme pojawi się od razu stosowny news.

VL: Pozostaje mi więc życzyć powodzenia i jak najszybszego startu projektu. Dzięki za poświęcony czas.

JNR: Ja również dziękuję... i korzystając z okazji, pozdrawiam wszystkich fanów Star Wars ;)

Zapraszamy również na portal SW-Extreme, oraz na jego podstronę poświęconą projektowi Star Wars Universe.

Additional Info

  • Data publikacji: Piątek, 21 Wrzesień 2012

Biorą udział w konwersacji

Komentarze (15)

  • Gość (Piórko Feniksa)

    Odnośnik bezpośredni

    Wywiad fajny i ciekawy. Najbardziej podobały mi się jednak wstawki odnośnie tematyki portalu, a więc o pbfach. W sumie JNR pisał na pbfach w momencie kiedy jeszcze ja byłam w .. liceum i nie wiedzialam co to jest pbf. Ciekawi mnie czy w tych czasach o których pisze Nadiru istniały jedynie pbfy z zamknietą fabuła. Czy też nie chciał kiedyś zrobić kontynuwacji swoich pfbów o zamkniętej fabule. No i człowiek orkiestra, który zajmuje się masą rzeczy. tylko podziwiać ;)

  • Gość (Vasemir)

    Odnośnik bezpośredni

    Pierzasta - nie, nie istniały jedynie zamknięte fabularnie PBFy z całą pewnością.

    Sam wywiad - no.... jest ^^ Jakoś mnie nie porwał, zapewne dlatego, że wielkim fanem Gwiezdnych Wojen nie jestem, a o wspomnianych PBFach dowiedziałem się dopiero z tekstu.

  • Gość (Piórko Feniksa)

    Odnośnik bezpośredni

    Ogólnie co kto lubi Vas ;) Ja również nie widzę nic porywającego jeśli chodzi o Star Wars, ale na pewno takie osoby jak Nadiru, bez względu na to w jakim środowisku się obracają, należy chwalic i komplementować :) Bo pasjonaci są potrzebni. A coś więcej o Star Wars Uniwerse można się dowiedzieć? ;)

  • Dzięki za miłe słowa :)

    O ile chodzi o zamknięte PBFy, to za moich czasów (tj. 2006-2009, "Coruscant City" z lat 2004-2005 było typowym PBFem) nie było ani jednego takiego - a tych, które w tamtym okresie rozgrywały się w uniwersum "Star Wars" istniało co najmniej kilka. Oczywiście nie wiem, jak wyglądała sytuacja z innymi forumowcami, niegwiezdnowojennymi, ale wątpię, by formuła zamkniętej historii była wtedy gdziekolwiek stosowana. A jest to, nie ukrywam, formuła bardzo skuteczna, bo z mojego doświadczenia wynika, że PBFy rzadko przeżywają dłużej, niż 2 lata. Fakt, że jest moment, gdy gra dobiegnie końca, mobilizuje nie tylko Mistrzów Gry, ale także samych graczy - bo wiedzą, że ich historia będzie miała definitywne, konkretne zakończenie :)

    O "Star Wars Universe" najwięcej można się dowiedzieć chyba z tego miejsca:
    http://sw-extreme.com/article,474,gra-swex.html
    Ale trzeba brać pod poprawkę, że wszystkie te artykuły powstawały, zanim prace zostały zawieszone na wspomniany w wywiadzie rok :)

    Komentarz ostatnio edytowany około 12 lat(a) temu przez Otorek
  • Gość (Piórko Feniksa)

    Odnośnik bezpośredni

    W ogóle lata 2004. To jeszcze wcześniejszy termin niż ja słyszałam o początkach pbfów. Ja ze swoim pierwszym pbfem spotkałam się dopiero ... 6 lat później? Nie zgodzę się Nadiru z twoimi dwoma tezami. Tym, ze pbfy przeżywają coś około 2 lat. W sieci jest kilka pbfów, których staż sięga 4 jak nie więcej lat działalności. Co do fabuły zamkniętej obecnie jednak nie widziałam, aby była stosowana na jakimś pbfie. Jeśli forum nastawione jest na questy to jednak dąży do akcji i omija działania kończące się na jednoznacznym określeniu mającym zakończyć coś.

    Komentarz ostatnio edytowany około 12 lat(a) temu przez Otorek
  • Oczywiście, że isnieją PBFy które istnieją nawet i 5 lat - ale nie jest przypadkiem, że użyłem słowa "rzadko" ;) W latach 2004-2010 powstało co najmniej kilkanaście PBFów o tematyce gwiezdnowojennej, ale dłużej niż 2 lata przetrwały - i mam tu na myśli przetrwanie rozumiane jako gra działająca bez przerw, zastojów i różnych reaktywacji - tylko Rise of the Empire, moje Polowanie na Jedi, słabiutkie, oparte na postach-jednozdaniówkach Galaxy i Mgławica Mocy. Stąd: rzadko :)

    Jeśli chodzi o skuteczność metody zamkniętej fabuły - powinienem podkreślić, że mówię to ze swojej perspektywy, pojedynczego mistrza gry, który opiekował się 10-15 graczami :P I w sumie nie dziwi mnie, że takich gier nie ma wiele, czy wręcz nie ma wcale - do powstania takiej gry musi doprowadzić niecodzienny splot zdarzeń i doświadczeń, jak sądzę.

  • Gość (Piórko Feniksa)

    Odnośnik bezpośredni

    To powiedz mi w jaki sposób organizowałeś fabułę na swoim pbfie? Opiekowanie się taką liczbą graczy jednej osobie jest bardzo ciężkie, wręcz dla mnie niewykonalne. Organizowąłeś jeden większy quest na większą liczbę graczy czy też rozbijałeś jakis wątek na mniejsze misje w których startowały np. 2-3 osoby? I czy obecnie grasz na jakimś pbfie?

  • Nie wiem, jakie teraz PBFy są popularne, ale wiem, że moje gry należały do wówczas rzadko spotykanego gatunku "jedna planeta, jedno miasto" :) Być może dlatego mistrzowanie jednocześnie 20 postaciom nie było niemożliwe - choć, fakt, do łatwych nie należało.

    To wyglądało tak - cała akcja gry była umiejscowiona w jednym, małym mieście, na jednej planecie, na której nie było prawie nic, poza rzeczonym miastem. Nie było żadnych questów, żadnych podsesji wewnątrz PBFa, nic z tych rzeczy. Każda postać miała swoje własne, indywidualne wątki, które ja w miarę możliwości ze sobą łączyłem; starałem się generalnie tak prowadzić grę, by jak najwięcej postaci miało ze sobą styczność wewnątrz miasta :) Dopiero w ostatnich kilku miesiącach, gry gra wchodziła w decydującą fazę, powstały dwie wyraźne grupy - sympatycy Jedi i Republiki po jednej, a Sithowie i ich żołnierze po drugiej.

    Obecnie nie gram - choć rozmyślam nad dołączeniem do Mgławicy Mocy, bo już od jakiegoś czasu nic nie napisałem, a nic tak nie motywuje do pisania, jak prowadzenie własnej postaci dzień w dzień :D

  • Gość (Piórko Feniksa)

    Odnośnik bezpośredni

    To rzeczywiście. Pbf był bardzo uproszczony. Obecnie wiele pbfów nie ogranicza się do jednej lokacji. Miejsc do pisania jest masa. Podobnie z misjami. A co zagrania na Mgławicy. Oczywiście zapraszam ;) Pbf jak najbardziej warty polecenia. Szczególnie jak dzisiaj ruszyla wielka bitwa o Coruscant: http://www.mglawicamocy.pl/viewtopic.php?f=22&t=1735

  • Heh, nie nazwałbym "Polowania na Jedi" PBFem uproszczonym, bo to cholerstwo było piekielnie skomplikowane na poziomie fabularnym, a posty pisaliśmy długie - po prostu było ograniczone* do jednej lokacji :D To ograniczenie sprawiało, że siłą rzeczy było więcej interakcji między postaciami graczy i niemal wszyscy uczestniczyli w głównym wątku. Takie eventy, jak Bitwa o Coruscant z Mgławicy Mocy, zdarzały się u nas raz na parę miesięcy i trup słał się gęsto ;)

    *W bardzo pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wszystkie inne gry PBF RPG Star Wars (z wyjątkiem Zaloris), jakie znam, przypominają lub przypominały Mgławicę Mocy: masa planet w całej galaktyce, misje zlecane przez Rebelię/Republikę/Imperium/Separatystów i mało tego, co u mnie starałem się mocno eskponować, czyli pewnego stopnia symulacji życia w uniwersum Star Wars, włącznie z koniecznością częstego jedzenia, spania, troszczenia się o szczuplejący zapas kredytów itp. Przy jednoczesnym przeżywaniu fajnych, choć mało epickich przygód. Ja generalnie nie lubię skali galaktycznej w PBFach :P

  • Gość (Piórko Feniksa)

    Odnośnik bezpośredni

    Po małym zastoju odpisuję na twoje słowa Nadiru. Obecnie wydaje mi się, że jedna lokacja jest praktycznie niemożliwa w pbfach. Wszystko dzieje się w co najmniej kilku miejscach, które sa jeszcze bardziej rozbite. Mega duże misje co kilka miesięcy - cóż, tylko pogratulować, gdyż gracz się nie nudzil. Odnoszę wrażenie, że wkraczal on do nowej większej misji zaraz po skonczeniu wcześniejszej.
    Stymulacyjne życie na pbfie - na pewno ciekawe, acz wydaje mi się, że bardzo zapominane w wielu rodzajach pbfów. W zasadzie ważniejsze są w tym momencie przygdy, wydarzenia różnego typu w życiach postaci a nie jedzenie czy spanie. Takie fizjologiczne czy też biologiczne czynności kojarzą mi się trochę z Simsami. Wydaje mi się to takie trochę nudne przez co nieco nieatrakcyjne.

  • Bzdura, że Simsy. Taka Neuroshima opiera się na zdobywaniu jedzenia, wody, lekarstw (!), szukaniu bezpiecznego miejsca do spania i ogólnie survivalu. Czasem odnoszę wrażeine, że lepiej tam stanąc oko w oko z bandą uzbrojonych bandytów niż nie mieć tabletek na jedną z licznych przypadłości.

  • Gość (Piórko Feniksa)

    W odpowiedzi na: Popek Odnośnik bezpośredni

    Ale z drugiej strony Popku, ile jest pbfów na których postacie dbają o cos takiego jak jedzenie/picie/spanie czy też inne czynności niezbędne do życia. Wiadomo te nasawione na survival o czymś takim pamiętać zawsze będą. Ale lwia część oduwa te rzeczy na dalszy plan. Przynajmniej ja zauważyłam coś takiego.

  • Gość (Vasemir)

    W odpowiedzi na: Piórko Feniksa Odnośnik bezpośredni

    Ale to głównie kwestia założeń PBF. W sumie to dobry gracz nawet o defekacji wspomnie i wykorzysta to do ubarwienia swojej postaci, ale w dużej mierze nie ma potrzeby martwienia się o tak drobne rzeczy - wystarzczy wspomnienie o pójściu do sklepu lub polowaniu na zające czy łowieniu ryb. Tutaj pojawia się kwestia klimatu vs grywalności, czyli inny temat.

  • Gość (Piórko Feniksa)

    W odpowiedzi na: Vasemir Odnośnik bezpośredni

    Właśnie, jak piszesz. Większość się tym nie martwi ani nie przejmuje. Czasem jednak pasowałoby takiemu koksowi coś zjeść, przespać się czy też wypróźnić. Inna sprawa, że niektóre pbfy opierają się na jednych z czynnościach fizjologicznych a więc sekszeniu się.
    Ale nieco zboczyliśmy chyba z głownego watku rozmowy ^^"

Dodaj komentarz