parrv 2

Przeczytaj pierwszą część opowiadania

- To gdzieś z portu dokującego! ? odpowiedział gorączkowo Palce ? ruszamy sprawdzić co się stało. Mirrs miał iść w tamtą stronę, ale nie mamy z nim kontaktu.
Stacja była zbyt mała, by budować niej standardowy hangar, więc dokowanie odbywało się w archaiczny sposób za pomocą rękawa.
- Zaraz do was dołączymy ? odpowiedział Oko
- Zrozumiałem
Nadajnik zamilkł.
- Co się dzieje? ? Golem badawczo spojrzał na towarzysza jakby chcąc wyczytać to z jego oczu
- Nie wiem, ale mam bardzo złe przeczucia. Wracamy na górę.

Gdy Palce i Anks dotarli na miejsce nie zastali żadnych śladów eksplozji. Rozglądnęli się bezradnie po mieniącym się niebieską poświatą pomieszczeniu. Wyglądało identycznie jak poprzedniego dnia. Porozrzucane w nieładzie papiery i różnego rodzaju pojemniki wyścielały posadzkę, oświetlane przez niebieskie światło wdzierające się przez szklane sklepienie. Uwagę Anksa przykuł nietypowy cień rzucany na stertę papierów. Uniósł wzrok ku górze i przerażony zamarł w bezruchu. Na zewnętrznej części szklanej powierzchni spoczywało osmalone ludzkie ramię, z resztkami czarnego munduru z imperialnym logiem. Palce podążył za wzrokiem Anksa, momentalnie pojmując co zaszło. Dioda bezpieczeństwa przy drzwiach do korytarza cumowniczego płonęła krwawą czerwienią, kontrastując wyraźnie z niebieskim otoczeniem. Mężczyzna dopadł do wrót bezskutecznie próbując je otworzyć. Wykresy na monitorze były bezlitosne. Wybuch zniszczył ?Płaszczkę? i rękaw cumowniczy. Byli więźniami Parr V.

Do pomieszczenia, z bronią gotową do strzału wpadli Oko i Golem, wzbijając w powietrze pojedyncze kartki, które po chwili miękko niczym gigantyczne płatki śniegu opadły na ziemię. Natychmiast dostrzegli Palce klęczącego przed modułem sterowania i Anksa w bezruchu wpatrującego się w jakiś punkt na sklepieniu.
- Palce? Anks? ? spytał cicho Oko, gdy nawet nie odwrócili się w ich kierunku
- Irtis i Nins nie żyją, ?Płaszczka? nie istnieje ? odezwał się po dłuższej chwili Palce
Oko w niemym przerażeniu spojrzał na Golema. Ten nie odezwał się ani słowem.
- Zginiemy tu wszyscy ? szepnął Anks, lecz jego głos poniósł się po sali
- Skończ pierdolić ? warknął Oko
- Jeden po drugim
Otwarta, ciemnoskóra dłoń pomknęła w kierunku głowy Anksa. Ten zatoczył się na ścianę, prawie upadając.
- Ty skurwysynu, zapłacisz mi za to ? wysyczał przez zaciśnięte zęby i rzucił się na Golema
Oko nie miał zamiaru przypatrywać się rozwojowi wypadków. Skoczył między mężczyzn, próbując odciągnąć Anksa na bok.
- Przestań, bo osobiście zrobię to na co Golem miał ochotę! ? ryknął mu do ucha ?tkwimy w tym gównie razem.
Poskutkowało. Po chwili emocje opadły z Anksa i blady mężczyzna usiadł pod ścianą tępo spoglądając przed siebie. Do Oka podszedł Palce.
- Słuchaj Oko. Jesteśmy z Anksem całkowicie pewni, że na tej stacji poza nami nie ma żadnych żywych istot.
Ciemnowłosy mężczyzna spojrzał na informatyka wyczekując przejścia do sedna sprawy. Palce kontynuował
- Sądzę, że ten wybuch nie jest przypadkiem. Ktoś chce żebyśmy tu zostali
- Przed chwilą powiedziałeś?
- Wiem. Dlatego myślę, że to ktoś z nas
- Ty też zaczynasz świrować? ? Oko spojrzał na Palce uważniej
Palce ściszył głos jeszcze bardziej.
- Ktoś grzebał przy panelu kontrolującym grodzie
- Co?!
- Ciszej! ? syknął haker ? możliwe, że ta osoba znajduje się tu razem z nami.
Mężczyźni prawie równocześnie spojrzeli na Golema nerwowo przechadzającego się tam i z powrotem, oraz na Anksa, który splótł dłonie na ogolonej na łyso głowie wpatrując się w podłoże. Czy to mógł być któryś z nich? Oko przeniósł wzrok na Palce. Atmosfera zagęszczała się z każdą sekundą.
- Cholera niech mi ktoś pomoże ? głos Mirrsa brutalnie przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu
Na ramieniu dźwigał nieprzytomnego Irtisa. Gdy podbiegli do kapitana dostrzegli, że oboje noszą ślady zaciekłej walki. Krew sączyła się z rozbitego łuku brwiowego pilota, kapiąc co jakiś czas na posadzkę. Kapitan zrzucił ciało na ziemię i odetchnął głęboko.
- Ten sukinsyn usmażył system łączności stacji ? warknął Mirrs ? podejrzewam, że to też jego robota.
Wskazał brodą na wrota prowadzące kiedyś do rękawa. Zapadła cisza.
- Co z nim zrobimy? ? spytał Palce, który najwyraźniej miał pewne propozycje
- Zamkniemy ? odezwał się Golem, dotychczas przyglądający się scenie w milczeniu.
Mirrs skinął głową
- Koło kuchni jest pomieszczenie wykorzystywane wcześniej jako chłodnia. Po wyłączeniu systemu chłodzącego spokojnie możemy zaadoptować je do funkcji miejsca odosobnienia.

- Nie ruszy się stąd ? orzekł Palce ? jedyne wyjście prowadzi przez drzwi, a otworzyć da się je jedynie od zewnątrz.
- Wsadźcie go do środka ? zarządził Mirrs ustępując drogi Oku i Golemowi, którzy we dwójkę dźwigali wciąż nieprzytomnego Irtisa.
Pilota ułożono pośrodku niewielkiego pomieszczenia, które oświetlała jedynie mała dioda pod sufitem.
- Do zobaczenia rano ? mruknął Mirrs i zatrzasnął drzwi.

Oko znów źle spał. Budziły go nieustające koszmary, które nie znikały nawet gdy otwierał oczy na spotkanie z czerwoną łuną Pliusa delikatnie spowijającą jego kabinę. Planeta natrętnie o sobie przypominała. W pewnym momencie Oku wydawało się, że słyszy rozlegający w oddali śmiech. Zamknął oczy w nadziei na odrobinę spokojnego snu. Daremnie.

- Irtis! Czy mnie słyszysz? ? grupka mężczyzn zebrała się przed drzwiami chłodni ? za chwilę otworzymy drzwi. Jeśli będziesz próbował jakichś sztuczek, zginiesz na miejscu.
Mirrs skinął głową Palce, który wbił kod bezpieczeństwa. Drzwi odskoczyły z lekkim sykiem. Golem podobnie jak pozostała czwórka mierząc z karabinu w kierunku drzwi, szarpnął je mocniej tak, że otwarły się na oścież.
- Co do cholery ? szepnął Palce
Pozostali mężczyźni spojrzeli po sobie niepewnie. Chłodnia była pusta.

 


- Stamtąd nie można było tak po prostu wyjść ? mruknął do siebie Palce
- Chyba, że zostaje się wypuszczonym ? powiedział nieco głośniej Golem
Cztery paru oczu zwróciły się ku specowi od elektroniki.
- Chyba nie myślicie?
- To miałoby sens ? powiedział Anks nie spuszczając wzroku z mężczyzny
Pomieszczenie wypełniła cisza, którą po kilku sekundach przerwał śmiech Palce.
- Panowie, przez chwilę myślałem, że mówicie poważnie ? zachichotał raz jeszcze ? trzeba się ruszyć i znaleźć Irtisa, zanim stanie się coś jeszcze. W końcu to był dopiero jego drugi lot z nami, może ześwirował.
Posępne, pełne nieufności spojrzenia zebranych zmyły uśmiech z jego twarzy. Nikt nie żartował.
- Tylko dlaczego miałby wysadzać okręt? - mruknął Golem
- Wam konkretnie odpierdoliło ? krzyknął Palce ? Tak jak Ellsowi. Oko powiedz coś tym idiotom, bo najwidoczniej wierzą w to co mówią.
- Gdzie są twoje granaty jonowe? ? Oko spoglądał na informatyka w identyczny sposób jak pozostali
Każdy z członków oddziału z wyjątkiem pilotów miał w standardowym wyposażeniu dwa, bez względu na to gdzie udawali się z misją.
- Ty też?
- Odpowiednio ustawione i podłożone w dobrym miejscu mogłyby wywołać reakcję łańcuchową. Gdzie są? ? ton snajpera zniechęcał do dalszej wymiany zdań
- W mojej kajucie. Po jaką cholerę miałbym je nosić ze sobą.
- Pokaż nam je ? odezwał się milczący do tej pory Mirrs, wskazując głową drzwi
Palce obrzucił wszystkich morderczym spojrzeniem i ruszył przodem.

Drzwi odsunęły się, a informatyk w milczeniu przyglądał się jak Mirrs i Oko wchodzą do kajuty. Golem i Anks zostali z nim na korytarzu. Światła na stacji zamigotały i po chwili przeszukujący kajutę Palce mężczyźni wyszli na korytarz. Mirrs trzymał w dłoni jeden granat.
- Gdzie drugi? ? spytał twardo ? przewróciliśmy pokój do góry nogami i znaleźliśmy tylko jeden
Palce otworzył usta chcąc coś powiedzieć, lecz nic logicznego nie przychodziło mu na myśl
- Ty sukinsynu ? wysyczał za nim Anks i zamachnął się kolbą karabinu
Mężczyzna upadł na kolana, obficie krwawiąc z rozbitej czaszki.
- Co ty do cholery robisz Anks! ? krzyknął Oko powstrzymując kolejny cios ? Odjebało ci całkowicie?
- Chcesz go zamknąć Oko? ? w oczach Anksa czaiło się szaleństwo ? żeby wyszedł stamtąd i zarżnął nas w czasie snu?
- Ty naprawdę oszalałeś. Ludzie co z wami!
Golem zimnym wzrokiem spoglądał na próbującego podnieść się mężczyznę. Kapitan sprawiał wrażenie nieobecnego i obojętnego na to co się dzieje.
- Jest tylko jeden sposób załatwienia sprawy ? Anks wyszarpnął blaster z kabury i wymierzył w głowę Palce.
Krew sącząca się z jego rozbitej głowy powoli sączyła się na posadzkę, tworząc już sporą plamę. Informatyk drżącą ręką niezdarnie próbował sięgnąć po własną broń, lecz kopniak ciemnoskórego mężczyzny rzucił go pod ścianę. Palce z jękiem uniósł głowę, spoglądając w lufę blastera skierowanego ku niemu. Anks z uśmiechem szaleńca spojrzał na Oko.
- Anks nie wa?
Odgłos wystrzału odbił się echem po pustym korytarzu, gdy Palce osunął się bezwładnie na podłogę. Mirrs mruknął coś o zdrajcach i ruszył do swojej kabiny, a pozostała dwójka po chwili poszła w jego ślady. Oko pozostał na korytarzu sam. Światła ponownie zgasły, na chwilę kryjąc przed jego wzrokiem ciało Palce leżące w kałuży czerwonej cieczy. Plius leniwie obracał się gdzieś pod jego stopami, zalewając stację swoją upiorną, niebieską poświatą.

Oko siedział na łóżku w swej kajucie wpatrując się w błyskawice przecinające atmosferę planety. Przy jego dłoni spoczywał blaster. Na wszelki wypadek. Choć od ostatnich wydarzeń minęło już kilka godzin, wciąż miał przed oczami obraz gasnącego wzroku Palce, spoglądającego na niego z wyrzutem pomieszanym z zaskoczeniem. Trzy głuche uderzenia o drzwi wyrwały go z zadumy.
- Kto tam? ? krzyknął, bezwiednie podnosząc broń
- Mirrs ? padła odpowiedź
Mężczyzna niechętnie podniósł się z posłania i schowawszy blaster za plecami otworzył drzwi.
- Mogę wejść? ? spytał kapitan ? chciałem porozmawiać
Snajper zaprosił go do środka ruchem dłoni. Mirrs usiadł na fotelu naprzeciw łóżka, które zajął Oko.
- Wszystko w porządku Steve? ? kapitan przyglądał mu się uważnie ? też nie jestem zadowolony z tego co się stało, lecz czasem trzeba podejmować zdecydowane kroki.
Nikt nie zwracał się do Oka po imieniu prawie od początku jego służby w armii.
- Zdecydowane kroki? Zabiliśmy jednego z naszych ludzi opierając się w dodatku na domysłach
- Nie na domysłach. W nocy byłem w pokoju bezpieczeństwa, by przejrzeć zapisy z kamer. Dziwnym trafem zapisy z ostatnich dwóch dni zostały usunięte
- Jak to? ? Oko nie potrafił uwierzyć w to co słyszy
- Kto wcześniej tam przebywał?
Snajper nie odpowiedział
- Anks twierdzi, że raz Palce wyszedł i wrócił dopiero po blisko pół godzinie. Chciałem, żebyś wiedział
Kapitan podniósł się i skinąwszy Oku głową na pożegnanie, opuścił pomieszczenie.

Nadeszła noc. Sen ponownie nie był zbyt łaskawy dla Oka, pozwalając mu tylko na krótkie chwile odpoczynku, po chwili brutalnie przerywane koszmarami. Choć w pokoju było chłodno, snajper co jakiś czas zrywał się z łóżka zlany potem. Twarze zabitych wracały wyraźne jak nigdy dotąd, nie chcąc zniknąć nawet po przebudzeniu. Mężczyzna leżał na łóżku wpatrując się w sufit, gdy nagle idealną ciszę zmąciły ciche odgłosy kroków, które z każdym krokiem stawały się coraz bardziej wyraźne. Osoba na korytarzu zbliżyła się do drzwi kajuty Oka i zatrzymała się przed nimi. Małe światło palące się nad wezgłowiem posłania zamigotało i zgasło. Oko gorączkowo sięgnął po blaster i usiadł czując jak na jego czoło występuje zimny pot. Postać ruszyła dalej i po chwili stację znów spowiła niezmącona cisza. Mężczyzna pośpiesznie narzucił na siebie ubranie i z karabinem w ręku wyjrzał na spowity w ciemności korytarz. W świetle latarki dostrzegł niknące w mroku mokre odciski stóp, które pod jego drzwiami były zdecydowanie wyraźniejsze. Snajper szerzej otworzył oczy nie wierząc w to co widzi. Ślady pozostawiły stopy dziecka.
- Dalej Oko weź się w garść ? szepnął do siebie ? to tylko twoja wyobraźnia i brak snu
Stąpając bezszelestnie ruszył w głąb korytarza. Ślady prowadziły w kierunku jadalni, lecz gdy Oko był praktycznie pewien, że właśnie tam zmierza, skręcały nagle by zniknąć za jednymi z drzwi. Mężczyzna wziął głębszy oddech i przejechał dłonią po panelu otwierającym. Drzwi odsunęły się bezdźwięcznie, ukazując skąpane w czerwonej poświacie Pliusa wpadającej przez okno pomieszczenie, będące najwyraźniej czymś na kształt biura. Na fotelu za biurkiem odwrócona przodem do przeszklonej ściany siedziała jakaś postać. Oko z uniesionym do strzału karabinem jął okrążać pomieszczenie, aż do chwili gdy rozpoznał osobę siedzącą na fotelu. Anks szeroko otwartymi z przerażenia, martwymi oczami wpatrywał się w falującą, karmazynową powierzchnię planety.

 

Oko ostrożnie zbliżył się do ciała. Mundur Anksa lśnił w czerwonych promieniach mokry od krwi spływającej z rozerwanych tchawicy. Irtis najwyraźniej wziął sprawiedliwość w swoje ręce. Lecz co jeśli to nie był on? Co jeśli pozostali orzekną, że to osoba, która odnalazła zwłoki zabiła kompana? Snajper zaczynał czuć się jak zwierzę zamknięte w klatce, w której nie było gdzie się ukryć. Nie mógł nikomu powiedzieć o swym upiornym znalezisku, gdyż stałby się natychmiast głównym podejrzanym i mógłby skończyć jak Palce. Pomoc mogła nadejść dopiero za tydzień, lub dwa, więc tu nie mógł pokładać żadnych nadziei. Cicho wymknął się z pomieszczenia i nie zapalając latarki, prawie po omacku ruszył z powrotem do swej kabiny. Znajdował się już dość blisko, gdy snop światła zza odsuwających się drzwi do jednej z kabin rozświetlił korytarz. Wychylony zza rogu dostrzegł Golema wychodzącego na zewnątrz z karabinem w ręku. Drzwi zasunęły się i po chwili w ciemnościach rozległy się głośno i wyraźnie kroki ciemnoskórego mężczyzny. Oko nie zastanawiając się ani chwili, ruszył w głąb korytarza, na końcu którego znajdowała się winda zjeżdżająca do laboratorium. Dopadł do panelu przyzywającego, starając się nie wydawać żadnego dźwięku, który mógłby zdradzić jego obecność. Oparty plecami o drzwi windy, wycelował karabin w wylot korytarza. Metalowa powierzchnia za jego plecami rozsunęła się bezgłośnie.
- Cholera jasna ? szepnął do siebie, wchodząc do klaustrofobicznego pomieszczenia
Światła punktowe miarowo zaczęły przesuwać się za szklanymi ścianami odmierzając każdy przebyty metr. Po pewnym czasie Oko poczuł, że winda się zatrzymuje a przed nim rozległ się cichy syk odsuwanych drzwi. Mężczyzna włączył latarkę, której światło omiotło średnich rozmiarów pomieszczenie laboratorium. Większość ekranów i stanowisk była porozbijana, a holonotesy walały się po podłodze. Oko postąpił kilka kroków naprzód, nasłuchując uważnie. Idealna cisza spowijała kompleks. Nagle drzwi windy zamknęły się ze znajomym cichym sykiem, a ona sama ruszyła w górę przyzwana przez kogoś na poziomie mieszkalnym. Oko pamiętał doskonale plany stacji i wiedział, że szyb windy jest jedyną drogą prowadzącą do i z laboratorium. Sala z każdą sekundą zdawała się maleć. Mężczyzna wybiegł na środek pomieszczenia, panicznie szukając schronienia. W prawej ścianie znajdowały się niewielkie pomieszczenia, które służyły do przechowywania dokumentów i różnego typu rzeczy, o których Oko nie miał zielonego pojęcia. Dopadł do pierwszych drzwi i spostrzegł, że panel otwierający jest usmażony. Drugie drzwi były zablokowane. Mężczyzna wdusił przycisk otwierający trzecich i momentalnie odskoczył jak rażony prądem. Pozbawione oparcia ciało Irtisa ciężko osunęło się na ziemię. Kurwa mać co się tu dzieje ? pomyślał Oko nie mogąc oderwać wzroku od ciała pilota. Irtisowi ktoś wydłubał oczy. Ze odrętwienia wyrwał go charakterystyczny syk towarzyszący otwieraniu drzwi windy w laboratorium. Instynktownie wyłączył latarkę i po omacku jął wpychać zwłoki z powrotem do środka. Światło czyjejś latarki zamajaczyło między stanowiskami po drugiej stronie sali. Oko skoczył do pomieszczenia mogącego pomieścić co najwyżej dwoje ludzi stojących prosto obok siebie i zasunął drzwi, pozostawiając jedynie niewielką szczelinę. Golem pewnym krokiem przemierzał salę kierując się do jednego ze stanowisk, jakby nie był tu po raz pierwszy. Po chwili nad blatem stołu wyświetliło się główne menu programu operacyjnego, a mężczyzna jął uważnie studiować jakieś pliki. Zwłoki Irtisa osunęły się nieco, a jego głowa bezwładnie opadła na ramię Oka. Starając się nie myśleć o zakrzepłej krwi zlepiającej włosy pilota i pokrywającej jego twarz i większość stroju, zamknął oczy starając się oddychać regularnie.

Niecałą godzinę później Golem wyłączył zasilanie i zniknął w klatce windy. Oko z ulgą wyskoczył z pułapki w której był uwięziony przez ostatnią godzinę i głęboko zaczerpnął powietrza. Oczy zalewał mu pot, jak gdyby skończył właśnie kilkukilometrowy bieg. Ruszył w kierunku stanowiska, z którego korzystał Golem. Powitało go trójwymiarowe menu główne, w którym Oko wybrał opcję ?ostatnio otwierane dokumenty?. Wyświetlił się w większości nieczytelny plik tekstowy. Wyglądało, że dziury w tekście były owocem nieudolnej próby usunięcia zabezpieczonych plików.

13.II.25
Nasz obiekt badawczy od dwóch dni wykazuje podwyższony stopień agresywności. Dr Sliss zaaplikował mu podwójną dawkę środków us???ających, lecz nie przyniosło to pożądanego efektu. Obiekt ma koszmary senne i często rozmawia z kimś po przebudzeniu w środku nocy. Niezmiennie odmawia rozmowy w swojej celi, godząc się na takową jedynie w innej części stacji tłumacząc ??????????????????????????????????????????... Jutrzejszego dnia Obiekt zostanie przeprowadzony do laboratorium, gdzie poddamy go szczegółowym badaniom nadczynności mózgu.
Jestem przekonany, że w nocy, gdy spałem ktoś był w mojej kajucie. Myślałem, że pracuję z poważnymi istotami, które pojmują powagę naszej misji i nie zajmują się podrzucaniem współpracownikom dziecinnych rysunków w środku nocy. Szkoda, że nie ma z nami porucznika Glem?a. W jego obecności nikt nie odważyłby się na tego typu żałosne żarty.


Porucznik Glem. Oko poczuł jak robi mu się zimno. Porucznik Jidd Glem, znany raczej jako Golem, był na Pirr V już wcześniej. Czemu zataił tą informację? Dowództwo musiało przecież wiedzieć. Mężczyzna otrząsną się z szoku i wrócił do lektury

15.II.25
Wciąż nie potrafię dojść do siebie po wczorajszym dniu. Obiekt w drodze do laboratorium zaatakował i zabił esk ??????????????????????????????????????????????????????
??????????????????????????????????????????????????????
??????????????????????????????????????????????????????
??????????????????????????????????????????????????????
??????????????????? nął dr Jyrr. Zaczynam dochodzić do wniosku, że podjęcie pracy w tym miejscu było moim największym błędem w życiu.
16.II.25
W środku nocy obudził mnie hałas dobiegający z łazienki. Zapaliłem światło i z paralizatorem elektrycznym, który ostatnio zawsze mam przy sobie ruszyłem na spotkanie z intruzem. Gdy tylko otworzyłem drzwi hałas ucichł, a ????????.. pusta. Chyba zaczynam tracić zmysły. Dr Haywield nie wyszła dziś ze swojej kajuty, twierdząc, że fatalnie się czuje. Równocześnie odmówiła pomocy medycznej. Dr Jyrr wciąż uznany jest za zaginionego. Jak u licha ktoś mógłby zaginąć na stacji badawczej tych rozmiarów.
17.II.25
Dr Haywield została dziś znaleziona w swej kajucie z podciętymi żyłami. Mimo natychmiastowej interwencji nie udało się jej uratować ???????????..??????????????????????????????????????????
??????????????????????????????????????????????????????
??????????.
18.II.25
Widziałem kogoś w mojej kajucie. Nie odważyłem się poruszyć, lecz widziałem parę przyglądających mi się oczu, w których odbijało się czerwone światło Pliusa. Nie jesteśmy tu sami?
22.II.25
???????????..??????????????????????????????????????????
??????????????????????????????????????????????????????
????????? wszyscy nie żyją.

Oko nie rozumiał wciąż dlaczego Golem zamordował Irtisa i Anksa, ale był pewien, że zgony te były zasługą ciemnoskórego członka zespołu. Może zbyt długo przebywał na stacji? Musiał podzielić się informacjami z Mirrsem, zanim Golem zabije i jego. Rzucił się w kierunku windy.

Niczym duch, Oko w ciemnościach przemierzał korytarze stacji. Zbliżał się do kajut mieszkalnych, gdy dostrzegł światło z jednej z kabin wypadające na korytarz przez otwarte drzwi. Była to kajuta Mirrsa. Oko z gotową do strzału bronią dopadł drzwi, lecz pomieszczenie było puste. Nagle w oczy rzucił mu się rysunek spoczywający na szafce nocnej. Choć rysunek wyglądał jakby został stworzony przez dziecko, jego treść dziecięca z pewnością nie była.
- Czegoś tu szukasz Oko? ? rozległ się za nim ostry głos Mirrsa

 

Oko odwrócił się z blasterem gotowym do strzału. Mirrs przyglądał mu się bacznie, spod półprzymkniętych powiek.
- Nie celuj we mnie ? warknął ostrzegawczo
Oko odetchnął głęboko, starając się uspokoić tłukące się serce i posłusznie opuścił broń
- Doskonale ? powiedział kapitan ? teraz wyjaśnij mi łaskawie co u cholery robisz w mojej kajucie
- To Golem. Zabił wszystkich
Mirrs spojrzał na Oko jak na człowieka będącego nie w pełni sił umysłowych.
- Słucham? ? spytał jakby chciał się upewnić, że się nie przesłyszał
- Anks nie żyje. Irtis tak samo. Znalazłem jego ciało w laboratorium i jestem pewien, że leży tam od kilku dni.
- I co z tym zrobimy? ? kapitan spojrzał prosto w oczy snajpera
W tym spojrzeniu było coś przerażającego. Coś nieludzkiego. Światło na całej stacji zamigotało.
- Musimy znaleźć Golema ? wydusił z siebie Oko, czując się coraz bardziej nieswojo
Mirrs zachichotał wycierając dłonie w mundur
- Ten etap możemy chyba uznać za zamknięty
Dopiero teraz Oko dostrzegł, że dłonie Mirrsa aż do rękawów pokryte są karmazynową cieczą, która po wytarciu rąk pozostawiła na mundurze brunatne ślady. Snajper poczuł jak zimny pot występuje mu na czoło. Mocniej zacisnął broń na rękojeści blastera, powoli przesuwając palec w kierunku spustu.
- Bellana twierdzi, że dobry z ciebie człowiek Oko
- Kto? ? mężczyzna był gotowy do oddania strzału, gdyby Mirrs wykonał choćby jeden niepokojący ruch
- Moja córka ? spokojnie wyjaśnił kapitan małym krokiem zbliżając się do snajpera
- Jesteś szalony ? wyszeptał Oko ? Twoja córka nie żyje od dwóch lat
Uśmiech ponownie wykrzywił twarz kapitana, a w jego oczach czaił się obłęd.
- Też tak kiedyś myślałem
- I dlatego zabiłeś tych wszystkich ludzi? ? krzyknął Oko unosząc broń ? Nie zbliżaj się, bo kurwa słowo daję, że strzelę!
- To Plius ich osądził. Ponieśli karę za swe uczynki, lecz ty Oko nie musisz do nich dołączać. Oddaj mi broń, przecież nie chcesz strzelić.
Mirrsa od snajpera dzieliły już tylko cztery kroki
- Ani kroku dalej!
- Nie strzelisz do nieuzbrojonego mężczyzny Oko ? szepnął kapitan oblizując wargi ? Nie po raz dru?
Ciche kliknięcie naciśniętego spustu rozbrzmiało w pomieszczeniu niczym wybuch granatu jonowego. Oczy Mirrsa zapłonęły triumfalnie.
- A jednak? Niestety Oko jak sam widzisz, na tej stacji urządzenia mechaniczne czasem odmawiają posłuszeństwa. Dokonałeś wyboru
Światła na stacji zgasły pogrążając puste korytarze w ciemnościach rozjaśnianych gdzieniegdzie upiorną czerwienią Pliusa. Krzyk Oka dał się słyszeć w każdym zakamarku kompleksu badawczego.

***

- Widzimy ją majorze. Uszkodzenia w obrębie rękawa cumowniczego. Wygląda na skutki jakiegoś wybuchu
Głos dowodzącego grupą Gamma 5 rozbrzmiewał głośno i wyraźnie przy biurku majora Oltoncka. Zasiadający za nim mężczyzna w imperialnym mundurze naznaczonym licznymi odznaczeniami, splótł ręce spoglądając na niewyraźny, dwuwymiarowy przekaz holograficzny
- Cumujcie przy rękawie towarowym
- Zrozumiałem
Major odetchnął głębiej. Po kilku minutach komunikator odezwał się ponownie.
- Jesteśmy przypięci. Czekamy na rozkaz wejścia na pokład
- Ruszajcie i utrzymujcie ze mną stały kontakt. Zrozumiano?
- Tak jest ? padła rzeczowa odpowiedź, a w tle dał się słyszeć głos wydający rozkazy ? wchodzimy na pokład
Oddział ruszył gdy drzwi uniosły się z głośnym zgrzytem. Przed oczami Oltoncka zmaterializowało się jakieś pomieszczenie rozświetlane jedynie światłem kilku latarek.
- Co mówią urządzenia skanujące?
- Wariują. To chyba wpływ tej planety. Chwila, widzę coś.
Ktoś skierował światło latarki na podłogę i oczom majora ukazały się niewielkie odciski bosych stóp.
- Co to jest do cholery? ? dał się słyszeć głos jednego z żołnierzy
- Tam! ? krzyknął ktoś inny, a obraz poruszył się gwałtownie i zamigotał
Gdzieś w oddali dał się słyszeć nieludzki śmiech, a wszystkie lampy zapaliły się nagle, tylko po to, by po ułamku sekundy znów pogrążyć stację w ciemności. Wyświetlany na biurku Oltoncka obraz rozmazał się i znikł.
- Gamma 5! ? krzyknął major aż podrywając się z fotela ? Gamma 5, czy mnie słyszycie?!
Odpowiedziała mu jedynie złowroga cisza.

Koniec


Skomentuj opowiadanie na forum.

Additional Info

  • Data publikacji: Czwartek, 30 Sierpień 2012

Komentarze

  • Brak komentarzy
Dodaj komentarz