Na pewno każdy spotkał się z dramą na forum i jeśli nawet nie brał w niej bezpośrednio udziału to chociaż sobie popatrzył, poczytał, pośmiał się pod nosem. Kolokwialnie zwane "gówoburzami" sytuacje, w których ktoś oskarża kogoś o coś, ktoś odpowiada innym oskarżeniem, rozpoczyna się publiczna awantura, która potrwa chwilę, a niesmak pozostaje. Kłótnie na forach były chyba od zawsze, bo skoro tworzymy pewną społeczność to normalne, że rodzą się pewne nieporozumienia. Jeśli chodzi o pokojowe rozwiązywanie konfliktów to jednak cały czas jesteśmy dopiero co raczkującą grupą.
Bywalcy popularnych portali internetowych z memami na pewno kojarzą grafiki, w których podważa się możliwości prowadzenia kulturalnej dyskusji w internecie, a inicjatorzy wszelkich awantur wręcz zacierają ręce z zadowolenia. Coś w tym jest. Ostatecznie prowadząc rozmowy w sieci nie stoimy z naszym rozmówcą twarzą w twarz. Możemy pozwolić sobie na więcej, możemy wyrazić swoje poglądy w bardziej ostrzejszy sposób, bo właściwie nie mamy bezpośredniego kontaktu z drugą stroną. Ile osób pozwoliłoby sobie na toczenie bezsensownych dram twarzą w twarz? Na pewno dużo mniej, bo jednak sposób prowadzenia rozmowy jest inny w realu, a inny w internecie. W świecie wirtualnym nie spotykają nas żadne bezpośrednie konsekwencje. Tutaj możemy być kim chcemy, jak chcemy, robić co chcemy i z tego korzystamy zapominając o pewnych podstawowych zasadach, które towarzyszą nam w życiu codziennym. Jakoś w swoim prawdziwym życiu nie spotykam się z sytuacjami, w których czyjś prywatny problem rozwiązywany jest publicznie przy udziale całej pozostałej społeczności.
Ktoś ukradł komuś pomysł, materiał, graczy, ktoś coś zrobił na innym forum, ktoś się obraził i stworzył inne forum, ktoś coś powiedział, ktoś kogoś oskarżył, ktoś tupnął nóżką i jakiejś księżniczce korona z głowy spadła. Zwykle mniej więcej tak to wygląda. Szczerze mówiąc nie mam w tym zbyt wielkiego doświadczenia, przeważnie jestem jedynie obserwatorem. A dalej wypowiadają się kolejne osoby. Na poparcie, na obronę, w łagodniejszym tonie, w ostrzejszym, te które znają sprawę ze źródła, te które zupełnie nie wiedzą o co chodzi... i sprawa się toczy. Mniejszy problem jest z dramami rozgrywanymi przez chatboxa czy zwykłe sb, bo to tylko chwila rozmowy. Pojawi się i ucichnie, chociaż śmierdzieć będzie jeszcze przez jakiś czas. Najgorzej w przypadku awantur prowadzonych w tematach. Każdy może się przyłączyć kiedy chce i dodać jeszcze coś od siebie. Najczęściej w tych przypadkach dziwi mnie postawa adminów. Zamiast od razu uciąć tworzącą się dramę, sprawę przenosząc na grunt prywatny, to nie jeden administrator jeszcze sytuację zaognia, jeszcze dodaje kolejny punkt zaczepienia. I oczywiście wierne grono czytających hien, które z tego czerpią większą bądź mniejszą rozrywkę.
Bo dzisiejsze społeczeństwo trochę jest społeczeństwem takich sępów czekających na sensację. Jak często słyszymy o sytuacjach, w których w normalnym życiu komuś coś się stało, a osoby postronne zamiast pomagać nagrywają wydarzenie telefonami komórkowymi i wszystko później idzie w sieć. To trochę podobny wzór zachowania. Może to ryzykowne twierdzenie, ale dla części naszego świata dramy są pewną wyczekiwaną rozrywką. Coś się dzieje, można poczytać, pośmiać się, wziąć bierny udział. Patrzenie jak ludzie obrzucają się mięsem jest jak oglądanie telewizyjnego serialu. Z drugiej jednak strony czy uczestnicy tych awantur nie powinni czuć się przez to jak małpy w klatce? Nie powinni czuć pewnego zawstydzenia bądź skrępowania tym, że nagle na kilkanaście zarejestrowanych równocześnie osób na forum jest drugie tyle gości podglądających kłótnię? Bo mnie by było głupio mieć tą świadomość, że tocząc z kimś dramę o totalną pierdołę staje się cyrkowym zwierzakiem, na którego widownia patrzy co najwyżej z pobłażaniem.
Wiele osób ma problem z prywatnym załatwianiem spraw. Jestem zwolennikiem takiego sposobu rozwiązywania konfliktów, bo wydaje mi się on najskuteczniejszy. Nie neguję publicznego wyciągania problemów, jeśli to jest sposób ostateczny i wszystkie inne podjęte próby wcześniej zawiodły. Czasem zdarza się, że druga strona jest bardzo oporna i po prostu inaczej się nie da, ale nie traktujmy tego jako standardu. Moje forum ze strony innych osób i forów też miało różne problemy, nie będę tego ukrywać. W każdym przypadku problem był załatwiany przez prywatną wiadomość i chociaż zdarzały się dość duże różnice zdań to nie zdarzyło mi się jeszcze tym sposobem nie dojść do porozumienia. Większość osób chyba jednak jest zdania, że rozpętując burzę więcej osiągnie, zdobędzie większe poparcie, większy poklask. Tymczasem przy okazji publicznie rozgrywanych konfliktu przeważnie cierpią obie strony. Nawet jeśli mamy rację w konkretnym przypadku, oberwiemy rykoszetem. Innymi słowy, inicjator awantury czy też jego forum też na tym straci. Czy warto?
Czasem brakuje nam dystansu. Wszystko przyjmujemy do siebie, od razu uruchamia się skutek śmiertelnego obrażenia i nastawienie iście wojownicze. Czasem lepiej pewne rzeczy po prostu zignorować, przemilczeć. Nie chodzi o to, żeby nie walczyć o swoje, ale podchodzić do problemów bardziej dojrzale. Bo nie oszukujmy się, takie publiczne wyciąganie dram i awantur to zwykła dziecinada. Trochę takie przedszkole, w którym mała Zosia tłucze drewnianą łyżką małą Kasię, bo Zosia nie chce jej oddać ulubionej lalki. Jesteśmy w społeczności internetowej, więc odsuwamy na bok odpowiedzialność, dojrzałość i każdy chce być jak ta mała Zosia czy mała Kasia, którym przecież wolno tłuc się po głowach, bo to jeszcze dzieci. Tym bardziej, że większość "gównoburz" nie toczy się o jakieś wybitnie ważne sprawy tylko o zwykłe pierdoły. Tak ciężko jest wysłać prywatną wiadomość, za to tak łatwo przychodzi nam wysmarowanie soczystego posta z mnóstwem oskarżeń.
Nasza społeczność jest dość małą społecznością. Ile osób gra na forach? Kilkaset? Wątpię, żeby było więcej. Dlatego nic dziwnego, że takie niepotrzebne dramy rzutują na całość. Potrafimy pisać, ale nie potrafimy rozmawiać i to jest największy problem. Moja racja jest najmojsza i żadna inna nie ma prawa bytu. Takie uroki dyskusji w internecie. Równocześnie skoro tworzymy grupę osób bawiących się wspólnie w jeden typ rozrywki, może warto czasem wykazać się większą dojrzałością, nie dać się łatwo ponieść emocjom, a wziąć sprawę na chłodny rozsądek? Po co nam te sztucznie tworzone problemy? Komu to pomaga?
Jass
Komentarze (6)