zew drugie urodziny

"Centralna część Innsmouth, wbrew pozorom, wcale nie jest tętniącym życiem centrum miasteczka, ani skupiskiem najważniejszych miejsc. To raczej wspomnienie czegoś, co miało potencjał stać się prawdziwą metropolią, czymś wielkim i potężnym, ale z jakiegoś dziwacznego, trudnego do zrozumienia powodu nic z tego nie wyszło. Wystarczy się rozejrzeć, by zrozumieć, że Innsmouth jest na krawędzi upadku i tylko czeka na przyjacielskie popchnięcie, by runąć w przepaść i stać się niczym innym, jak wielkim cmentarzyskiem po którym krążą upiory.

Nieubłagane działanie czasu oraz pogody odcisnęło na mieście swoje piętno, tak, jak ranczer znaczy krowy. Już pierwsze domostwa, która można zauważyć zbliżając się do Innsmouth, wyglądają posępnie i ponuro - niskie, wąskie, z grubej, dużej cegły, z rzadka tylko pociągnięte farbą czy posiadające jakaś elewację. Lokatorzy wyglądają podobnie, są bladzi, z dużymi, wodnistymi oczyma, płaskim i masywnym czole, zdaje się też, że cierpią na jakąś chorobę skóry.

O dziwo ziemia była wolna od trawy - te nieliczne, skarlałe i zżółknięte źdźbła nie zasługiwały na takie określenie. A przecież to były tylko pierwsze budynki! To był tylko wstęp do miasta! Nawet drzewa z okolicznych lasów zdawały się rosnąć bez życia i chęci, ot, wysokie sosny i świerki, rozłożyste jodły i dęby były tylko dlatego, że wieki temu upadły tu nasiona.

Każdy, kto zawędruje w te rejony, usłyszy szum płynącej wody. Rzeka Manuxet, mająca swoje źródło gdzieś na terenie stanowych wyżyn, przepływa przez Innsmouth i wpada do Atlantyku stanowiąc wygodną granicę i drogę transportową. Wielka szkoda, że jest tak rwąca i zimna, a i ryb jakoś w niej mało... co gorsza, spośród wszystkich mostów tylko dwa nadają się do użytku. Manuxet Bridge, będący niejako przedłużeniem głównej ulicy mieściny, gdzie mieszczą się chyba najważniejsze miejsca i Old Walk na zachodzie, z którego prawie i tak nikt nie korzysta.

Mimo to idąc bądź jadąc przed siebie można dotrzeć do rozległego placu, wokół którego dawniej rozciągało się centrum handlowe. Pasaż jest jednak zamknięty i może jedna czwarta znajdujących się tutaj sklepów jest teraz czynna - reszta to pozamykane i opuszczone już budynki, zamieszkane tylko przez szczury. Nieprzyjemny zapach unoszący się przy zakluczonych drzwiach i zabitych oknach musi mieć jakieś źródło, prawda? Na ulicach rzadko widuje się mieszkańców; większość z nich całe dnie spędza w zaniedbanych domach, wychodząc tylko wtedy, gdy jest to konieczne.

Nie sposób też pozbyć się wrażenia, że spod desek blokujących okna, zza firan i gazet pełniących rolę zasłon ktoś ciągle obserwuje. Patrzy. Śledzi.

Policji jako takiej nie ma w Innsmouth. Zniknęła, mówią ludzie. Posterunki, a przynajmniej jeden z nich, został przejęty przez mieszkańców i wybranych konstabli. Piętrowy budynek z cegły, z płaskim dachem służącym jako punkt obserwacyjny, to raptem cztery wąskie cele na parterze i drugie tyle na piętrze, bez jakichkolwiek wygód, ba, nawet bez pryczy. Jedyne, co można dostać, to blaszane, pogięte wiadro (na żądanie) oraz kawałek zapleśniałego koca.

Starszy konstabl Andrew Martin i jego asystenci, to jest Nathan Birch, Jared Funch i Elliot Ropes to główni "stróże prawa" w Innsmouth. W razie potrzeby Martin może powołać dodatkowy tuzin zastępców, uzbrojonych jednakże w pałki - broń palną posiada tylko on i jego asystenci. Strzelby i karabiny znajdują się bowiem na piętrze, w drewnianej, zamkniętej na klucz szafie. Obok mieści się maleńkie i purytańskie mieszkanko starszego konstabla, służące także jako poczekalnie i pokój przesłuchań. Stamtąd też można dostać się na dach. Reszta posterunku to kilka starych, wysłużonych biurek, szereg rozsypujących się krzeseł i dwa aparaty telefoniczne, które chyba od nowości były wadliwe.

Podobnie sytuacja wygląda w ratuszu. Assembly Hall powinien być najokazalszym budynkiem w całym mieście, ale to nic innego, jak niepozorna, odrapana ruina z zabitymi oknami i rozsypującym się, zdobionym frontem, przed którą stoi od zawsze pordzewiały Ford w modelu T. W środku panuje nieustanny półmrok, tak, jakby ktoś specjalnie odciął wszystkie źródła światła; duszne, ciężkie i cuchnące gnijącymi szmatami powietrze wcale nie pomaga.

Ratusz w teorii pracuje od dziewiątej do piątej, od poniedziałku do piątku, ale bardzo często można natknąć się zamknięte drzwi. Jeszcze częściej można spotkać tylko jednego z konstabli, jak spaceruje wokoło tego budynku, łypiąc swoimi załzawionymi oczyma na wszystko i wszystkich.
A już próby uzyskania jakiejkolwiek informacji z Assembly Hall graniczą z cudem. Pracownicy, wyglądający na schorowanych i nieprzyjaznych, bez końca notują coś w księgach i przekładają stosy dokumentów z miejsca na miejsce, ignorując co się dzieje wokoło..."

Powyższy tekst to fragment opisujący Innsmouth, udostępniony już teraz, przedpremierowo, bo i okazja jest jedyna w swoim rodzaju. Drugie urodziny!

Nigdy nie przypuszczałem, że forum doczeka swojej pierwszej rocznicy, a co dopiero mówić o drugiej - tematyka jest skrajnie niszowa przecież. Nie dość, że zdecydowałem się przenieść grę fabularną o relatywnie niskiej popularności (opartą w dodatku na twórczości grafomana sprzed wielu, wielu lat) na ekrany monitorów, to jeszcze osadziłem ją w latach dwudziestych, które nie wydają się być nad wyraz ciekawymi dla wielu osób, dodałem mechanikę inną, niż wszystkie i... i drugi rok już siedzę, stukam w klawisze i czytam. Dziękuję!

Staram się ze wszystkich sił, by zapewnić Wam miejsce do gry, do zabawy na naprawdę wysokim poziomie. Tak, powtarzam się, ale muszę to zrobić, wystarczy się bowiem rozejrzeć i przeczytać kilka postów by zrozumieć, że za poziom gry odpowiadacie przede wszystkim Wy. To, czym jest Zew, to Wasza zasługa. To dzięki Wam forum żyje, ten mały kawałek internetu stanowi odrębny świat pełen tajemnic i mroku. To Wy, osiemdziesięciu pięciu Badaczy Tajemnic w siedmiu tysiącach postów i ponad pięciuset tematach kontynuujecie dzieło Howarda Philipsa Lovecrafta. Stan ten oczywiście ulegnie zmianie, gdy będziecie czytać te słowa, ale teraz, gdy siedzę przy klawiaturze i piję kawę liczby są naprawdę cudowne. Statystyka. Po prostu.

I to jaka statystyka! Średnio na dobę na forum siedzi dziesięciu, dwunastu użytkowników. Czasami więcej, czasami mniej, a w okresie sylwestrowym i noworocznym liczba ta spadła do pięciu, sześciu. Rekord, czyli dwadzieścia dziewięć osób obecnych w jednej chwili nie został pobity i nie wiem, czy zostanie. Ale jest to powód do dumy i chwały, który w jakiś sposób uzmysłowił mi kilka błędów i niedociągnięć. Z tego względu między innymi zmieniłem parę zasad - nie usuwam kont. Poza oczywistymi wyjątkami w postaci trollów czy botów każde konto zostaje na forum po wsze czasy i jedyną różnicą jest zmiana koloru oraz grupy. Szara barwa to nic innego, jak oznaka nieobecności i braku aktywności. Wystarczy tylko napisać post, by wszystko się zmieniło, co już udowodniło parę osób (Abraham, Cili, David...). Nie ma sensu kasować konta, jeśli gracz wróci pół roku później i wątek pchnie dalej.

Mechanika działa. Miałem ogromne wątpliwości (ba, do tej pory mam), czy słusznie postąpiłem umieszczając na forum Punkty Poczytalności oraz tak zwane kropki odzwierciedlające umiejętności, ale wszystko działa dobrze. Coraz więcej osób sięga po możliwość rozwoju postaci i skupia się właśnie na grze pod tym kątem, tworząc jednocześnie indywidualną, intrygującą historię. Przoduje w tym Nicoletta Cisternino, aktualnie uczęszczająca na kurs prawa jazdy celem nabycia zupełniej nowej umiejętności. Nie tak dawno rozwinęła swoje zdolności strzeleckie, korzystając z rad zaprzyjaźnionego funkcjonariusza policji oraz wizyty na strzelnicy, teraz zaś stara się opanować automobil... Jimmy Rage, Charlotte Wilde, Chloe Wesson, Mae Brown, Charles Stillitano, Yvonne Marlow czy - oczywiście - Victoria Harper również się rozwinęli, aczkolwiek w nieco inny sposób, niż Nicky. Zrobili to niejako przypadkiem, poprzez zwyczajną grę fabularną, nie nastawioną właśnie na rozwój. Ale udało się.

Drugi aspekt mechaniki forum też działa. W sumie utracono czterdzieści siedem punktów poczytalności, aczkolwiek w tej chwili tylko cztery się liczą. Kto ile ich stracił i kiedy mam zapisane na dysku, w notatkach, a zgodnie z zasadami co jakiś czas punkty powoli się regenerują. Nie jest to doskonały system, skądże, ale na ten moment jest to chyba wystarczająca rzecz, prawda? Doskonale odzwierciedla stan psychiki, zależny od historii, osobowości i przeżyć. Seiesnsui Fukumitsu przywołał z dna oceanu odrażające monstra i stracił trzy czwarte wszystkich punktów, Chloe Wesson korzystając z czegoś z pogranicza voodoo wymusiła dokładne zeznanie na jednej kobiecie, a Mae Brown, widząc ducha i jego czyny, z wolna zaczęła wariować.

Poczytalność to nie jedyna rzecz, wyróżniająca forum na tle innych. Sny i wizje, jakie czasem podsyłam graczom, potrafią wprawić człowiek w konsternację. Najlepszym przykładem będzie znowu Nicoletta - pod wpływem narkotyków doświadczyła czegoś nieprzyjemnego, związanego nawet z inną postacią i jak tak patrzę i czytam, to Sycylijka zaczyna mieć coraz większe obawy przed sięganiem po narkotyki. Detektyw Calkins z kolei był dosłownie o krok od nawiedzenia przez podobną wizję, ale jako, że doskonale odegrał swoją rolę i trzymał się osobowości oraz charakteru swej postaci szybko się wycofał. Pozbył się małego i podejrzanego posążka, podrzucając go innej, nieświadomej niczego duszyczce (i efekt tej decyzji można było przeczytać w gazecie, jako ogłoszenie dotyczące pilnej sprzedaży figurki).

Co ciekawsze - posążek ten należał do uśmierconego już Badacza i miał swoją własną historię, a jego śmierć - podobnie jak w przypadku prokuratora McQueen'a oraz świętej pamięci Eliasa - jest podstawą całkiem ciekawego wątku kryminalnego, a przynajmniej tak mi się wydaje. Fabuła bowiem, nieskromnie mówiąc, jest chyba największym plusem forum. Od startu przed dwoma laty przeprowadzono ponad sto wątków! Sto jedenaście sesji i przygód, jeśli się nie pomyliłem w obliczeniach. Powiem więcej nawet, w porównaniu do zeszłego roku jest to mały progres. Do pierwszych urodzin miałem przyjemność prowadzić Wam pięćdziesiąt parę scenariuszy - jak więc widać, w ciągu minionego roku liczba ta nieznacznie się zwiększyła, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co miało miejsce w czasie gry fabularnej. Patrząc pod tym kątem bowiem wszystko rozegrało się na przełomie marca, kwietnia, maja i połowy czerwca!

Tak, cała fabuła Zewu ma miejsce na przełomie kilku miesięcy patrząc fabularnie - i dwóch lat, patrząc realnie. Ale po kolei... co się działo? Tak naprawdę? Wątki kryminalne, tak trudne przecież do przeprowadzenia na forach, bo wymagające naprawdę sporego zainteresowanie ze strony graczy i prowadzącego, rozgrywane po obu stronach prawach. Pościgi (Charles Stilitano w tym przoduje), strzelaniny (Jimmy Rage i Charles Stillitano, a nawet i Tony Pagano), przesłuchania (Lawrence McQueen, Huey Shermer i John Calkins), śledztwa (Will Hansen, John Calkins i Peter Howard) i próby odkrycia, co tak naprawdę miałem na myśli rzucając masę tropów oraz postaci niezależnych to coś, co może się wydawać nudne i nieciekawe, ale jeśli ktoś w to wsiąknie... jeśli jednak ktoś nie chce się męczyć z z prawem i jego łamaniem, może skorzystać ze zwyczajnej przygody.

Mandy Drake, Archibald Ramsay, Yvonne Marlow, Mae Brown, Veronica Adler czy David White albo nawet i Abe Brown coś o tym wiedzą. Od łażenia po lasach i górach i szukania śladów zwierzyny, czy pozostałości dawnych cywilizacji (głównie indiańskich, no ale...), poprzez badanie starych domostw, aż po poszukiwanie bliskich osób i uciekanie przed oprawcami - zabawa prosta, ale jakże klimatyczna! To jest prawdziwy sand box, czyli daję Wam miejsce, fragment świata, który opisuję w miarę dokładnie i mówię co trzeba zrobić, a reszta należy właśnie do Was. Mandy siedzi teraz na uniwersytecie i bada materiał filmowy, odkrywając kolejne intrygujące elementy. Ramsay i Marlow zajmowali się kośćmi z Meksyku, teraz zaś Marlow w pojedynkę zmierzyła się z mumią i artefaktami ze starożytnego Egiptu, a nade wszystko głowiła się nad zaszyfrowaną wiadomością. Mae Brown musiała rozgryźć, jak pozbyć się upartego ducha przy pomocy okultysty, David White szukał córki pośród pogorzelisk. Abe ucieka przed "złem".

Można? Można.

Nawet zwykły dramat czy obyczaj niesie ze sobą ogrom emocji. Moralny konflikt względem lojalności wobec prawa bądź przyjaciół i kolegów po fachu podczas strajku (z którego naprawdę sprytnie wybrnął Kenneth Winters) to tylko początek. Powrót do pracy i starcie z niezbyt przyjemną rzeczywistością w wykonaniu Rosie Gilmore, mając u boku pijanego brata oraz zaginiony automobil też daje ogromne pole do popisu, a jak się doda do tego żonatego marynarza... coś tak zwyczajnego, jak remont domu w głębi lasu też daje masę satysfakcji. Co prawda Rosaline musi się męczyć z upierdliwym niedźwiedziem, zwabionym zapachami, ale na nudę nie ma prawa narzekać. Nicoletta zmaga się z pracą i rodziną, lawirując między przestrzeganiem prawa, a jego łamaniem. Panna Wesson sprząta rezydencję swojego szefa, a z każdym kolejnym dniem odkrywa coraz to inne, niepokojące bądź dziwne detale z życia pracodawcy.

A jak ktoś chce coś naprawdę wymagającego aczkolwiek nie związanego z kryminałem, to czekają szpitale i wątki medyczne rodem z The Knick albo Ostrego Dyżuru czy nawet i Dr House'a. Doktor Victoria Harper swoje zrobiła i wielu pacjentów, cierpiących z powodu mniejszych bądź większych chorób psychicznych może z nadzieją wypatrywać kolejnych dni. Doktor Reyes co prawda dopiero zaczyna praktykę, ale już ma spory wybór pośród chorych - głównie dlatego, że przejęła pacjentów innego gracza, który odszedł z forum dawno, dawno temu. Nawet i Isabelle Taylor, formalnie będąca tylko studentką medycyny, posiada wiedzę i umiejętności zdolne zawstydzić niejednego lekarza - problemem może być tylko przestawienie się na to, co było prawie sto lat temu, ale od czego jest internet? Poszukiwanie informacji jest równie fajne, jak sama gra!

Ale co to tak naprawdę znaczy? Pierwszy plan ogólnej fabuły mającej wpływ na forum się nie udał, nie wypalił. Ogromna w tym moja zasługa, po prostu się przeliczyłem i poległem, a wątek zamordowanego księdza i jego siostry, choć ciągle nie rozwiązany, stał się tylko tłem. Wspomnieniem. W jego miejsce dość szybko rzuciłem coś innego, mieszankę nadnaturalnego horroru oraz zwyczajnego kryminału, czyli zacząłem coraz bardziej czerpać z twórczości gigantów grozy i horroru oraz z podręczników do historii. Z jednej więc strony mitologia Cthulhu rośnie w siłę, ale stanowi jedynie maleńki wycinek, klamrę spinającą prawie wszystko, z drugiej zaś za wszystko odpowiadają same realia.

Ucieczka Eugene'a i zamach na Marsha, Zakon Dagona, knowania Jacoba Parisha, zaginięcie i śmierć panny Michonne oraz coś pluskające się pośród wód Atlantyku to właśnie ta mitologiczna, nadnaturalna strona, będąca zwyczajnym horrorem. Strajk w porcie i blokada Arkham od strony oceanu, prace budowlane tu i tam, strzelaniny, pościgi, kradzieże, włamania, pożary, zamieszki i nadchodzące wybory oraz uchwalenie poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych to rzeczywista, bolesna i w jakiś sposób historyczna strona forum. Chyba udało mi się to wszystko dobrze połączyć, pomijając wspomniane już potknięcie z księdzem i jego siostrą.

Tło fabularne siłą rzeczy musi ulec zmianie. Pod koniec stycznia bądź lutego na forum pojawił się więc zupełnie nowa fabuła. Tekst wprowadzający w świat jest już nieco przestarzały i najwyższa pora go zmienić, zaktualizować o nowe rzeczy i wydarzenia, do których wielu z Was się przyłożyło, a wprowadzenie dwóch nowych lokacji (Dunwich oraz Innsmouth) to nie tylko mój prezent dla Was, Badaczy Tajemnic, ale także przedsmak nowego etapu życia Zewu. Jakiego? Dowiecie się już wkrótce! Zdradzę tylko, że nowe lokacje będą odgrywały dość ważną rolę, tak samo jak czyny kilku graczy.

Zatem raz jeszcze - dziękuję Wam wszystkim za to, że jesteście, że siedzicie razem ze mną i żyjecie w latach dwudziestych dwudziestego wieku. Dziękuję i obiecuję, że zrobię co tylko będę mógł, by zapewnić Wam jeszcze lepszą rozgrywkę i jeszcze lepszą zabawę!

 

Mortarion

Komentarze

  • Brak komentarzy
Dodaj komentarz