Caledonia artykul

Nie planowałem pisać czegoś takiego, kolejka tekstów, które muszę dokończyć i w ogóle zacząć pisać jest wystarczająco długa, bym miał co robić przez parę miesięcy. Zostałem jednak poproszony o ocenę, bo jestem surowy, tak przynajmniej określono mnie w prywatnej wiadomości. W pewnym sensie to prawda, bo tak na dobrą sprawę to jestem po prostu szczery i mówię to, co mam na myśli, bez zbędnego owijania w bawełnę.

No, ale mniejsza z tym. Oto Caledonia.

Pierwsze, co się rzuca w oczy to oczywista reklama związana z hostingiem — trochę psuje całościowy wygląd forum, ale to jest niestety niezależne od adminów, a wysłanie smsa czy zrobienie przelewu nie każdemu może odpowiadać. Podobnie sytuacja wygląda z adblockiem, gdyby zablokować reklamę, naszym oczom ukazałby się czarny prostokąt z prośbą od władz serwera, by nie blokować reklamy jako jednego ze źródeł utrzymania. To jednak, co znajduje się już poniżej, jest naprawdę ładne. Schludne, rzekłbym nawet, zwłaszcza teraz, gdy mam fazę na stonowane, lekkie dla oczu kolory.

Nagłówek to, jeśli się nie mylę, kolaż trzech, czterech obrazów — burzowego, pochmurnego nieba (wielokrotnie coś takiego gościło u mnie jako tapeta), grzyba atomowego, ziomka w kapturze i fajnego ujęcia pajęczyny w siatce ogrodowej całość zaś utrzymana w czerni i bieli. Jedynym kolor jest rdzawy brąz w postaci plamy oraz jednego słowa; reszta cytatu z twórczości Alexandry Bracken (starszej ode mnie o niemal równe dwa lata, zresztą nie mam pojęcia o czym ona pisze, więc na PBFa patrzę nie mając żadnego oparcia) jest jasna, biała.

Nie widzę tylko sensu umieszczenia tam adresu forum. Niepotrzebna rzecz, zaburzająca chaotyczną harmonię nagłówka (chociaż poszedłbym dalej i w ogóle zrezygnował z cytatu "they were afraid of us the ones who lived", który choć zgrabny, to wydaje mi się trochę toporny i zbyt dosłowny).

Tabelka/ogłoszenie to odnośniki do administracji składającej się z trzech osób w postaci trzech młodych dziewczyn — brunetki, rudej i blondynki, bez imion, nicków, nazwisk, niczego, klika się w ciemno by ujrzeć profil. Dalej są zapisy Psi (każdy kolor to osobna grupa, do tego liczby oznaczają stan osobowy, przydatna, choć nie wiem, czy niezbędna rzecz), pogoda z aktualną datą i najnowsze ogłoszenia administracyjne wraz z odnośnikiem do fejsbuka. Jestem zwolennikiem braku takich tabel, albo po prostu ich przeciwnikiem, bo zabierają tylko miejsce na forum… tym bardziej mnie drażnią, kiedy obok jest wysuwany panel.

Tam z kolei znaleźć można linki do regulaminu, fabuły, umiejętności, samouczka (genialna sprawa, naprawdę) i wielu innych, naprawdę przydatnych i ważnych rzeczy, niezajmujących przy tym wiele miejsca i czasu i dostępnych z każdego miejsca na forum (urok wysuwanego panelu, klikasz i masz wszystko pod ręką, czasami nawet niektórzy szli o krok dalej i wrzucali tam mapy czy też forumowy czat).

Trzymając się jeszcze strony graficznej Caledonii — forum jest podzielone na trzy części, Wprowadzenie, Fabułę i Offtopic, więc standardowo. Jak już wspomniałem, forum utrzymane jest w stonowanych, łagodnych kolorach (nazwa czegoś takiego wyleciała mi z pamięci, ale z pewnością każdy zrozumie co mam na myśli; lekko mglisty filtr czy niepełne nasycenie i kontrast, tego typu rzeczy). Do tego każde główne subforum jest opatrzone prostym obrazkiem, a po najechaniu kursorem można przeczytać krótki opis.

I znowu, w teorii jest to rzecz fajna, w praktyce jednak nie do końca. Wolałbym, jako człowiek preferujący funkcjonalny minimalizm, gdyby opisy były widoczne na stałe. Zrozumiem jednakże, jeśli komuś naprawdę coś takiego pasuje i woli tańczyć myszką po całym forum. Ile ludzi, tylu gustów, dyskusje można toczyć w nieskończoność. Pochwalę za to same lokacje — nie znajdzie się tam żadnych obrazków, ani (dzięki Bogu!) kropek, gwiazdek czy kreseczek, tylko krótkie, ale w miarę treściwe opisy miejsc. Gdyby jeszcze dorzucić tam jakiś mały obrazeczek, ilustrujący dodatkowo co to za miejsce, to wszystko tylko by zyskało, ale znalezienie odpowiednich grafik by pasowały i do siebie, i do forum pod względem tematyki i stylistyki może być bardziej niż trudne. Muszę się jednak przyczepić do jednego.

Fabularnie wszystko jest rozrzucone po całym kraju. Stany Zjednoczone są naprawdę ogromne i oferują mnóstwo możliwości rozgrywki (o czym zresztą pisałem w jednym ze swoich artykułów), tutaj zaś mamy rozrzut od wschodu aż do zachodu — gra toczy się w Massachusetts na wschodnim wybrzeżu, w Waszyngtonie na północnym zachodzie, w Kolorado w środkowym zachodzie, w Idaho na północnym zachodzie, w Teksasie i Nowym Meksyku na południu. Szaleństwo!

Nie znam literackiego oryginału, pierwszy raz o nim słyszę tak na dobrą sprawę, ale po prostu nie pasuje mi taki gigantyczny rozrzut. To jest zbyt wielki teren, jak dla mnie, wolałbym gdyby wszystko było skupione w jednym, konkretnym miejscu, ale za to wypełnionym lokacjami niemalże do przesady. Wybrałbym, z oczywistych względów, albo właśnie Massachusetts czy nawet i całą Nową Anglię, albo północny zachód z Waszyngtonem, Idaho i fragmentem Kanady i tam kręcił fabułę. W miarę upływu czasu oraz rozwoju forum i samej fabuły można by dodać miejsca do gry (co sam zrobiłem, tworząc niejako swoją wersję stanu Massachusetts z miasteczkami i resztą terenów, nieskromnie mówiąc).

Treściowo jest… całkiem dobrze, tak sądzę. Z chwilą, gdy piszę te słowa, na forum trwa kilka misji w południowej części kraju — gracze mają za zadanie dostać się do strzeżonego obozu i uratować agentkę; inni gracze muszą wykraść dokumenty; jeszcze inni chcą odbić agentkę, jest jedna spora misja podzielona na trzy grupy oraz event-szyfr do rozwiązania. Szyfr, który tak na marginesie, okazał się nie na moje siły i zwyczajnie poległem, próbując go rozgryźć. To się chwali! Bardzo! Sam swego czasu rzucałem graczom różnego rodzaju zagadki i szyfry i wiem, jaka to jest frajda zarówno dla uczestników zabawy, jak i dla prowadzącego.

Poświęciłem trochę czasu (ale nie wiem, czy nie za mało, bo mam na głowie parę innych spraw jeszcze, a ten tekst powinienem skończyć już dawno), by przeczytać wspomniane misje i zapoznać się z nimi w zadowalającym stopniu. Pierwsze co zauważyłem czytając posty to ogrom dialogów. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do dobrych dialogów, sam chciałbym móc takie tworzyć (co biorąc pod uwagę moje wykształcenie powinienem mieć opanowane do perfekcji), ale coś mi tutaj nie pasowało.

Mistrz Gry, w mojej nieskromnej ocenie, starał się zbyt mocno i znalazł się na granicy parodii, żonglując stereotypami i kliszami dowódcy/doświadczonego wojaka, rzucającego czerstwymi żartami oraz bluzgami. Całość jednak… prezentuje się niezbyt dobrze. Co prawda misja ciągle trwa, ale jej cel został już wykonany — uczestnicy mieli za zadanie odbić agentkę i to zrobili. Błyskawicznie, powiedziałbym nawet, że zbyt szybko wszystko się rozegrało. Dojechali na miejsce, zajęli pozycje, skorzystali z mocy i już. W ciągu jednej kolejki, to znaczy opisali, co robią, a prowadzący potwierdził i wspierając się postaciami niezależnymi dokonał resztę. Teraz tylko muszą przetransportować ją do bezpiecznej strefy

Gdy jednak spojrzy się na drugą z misji, już pierwszy post Mistrza Gry pokazuje zmianę o niemal sto osiemdziesiąt stopni. Postać niezależna mówi prosto, sensownie, bez zbędnego marudzenia i uciekania w dygresje, co mi się bardzo podobało. Nie wiem, czy to ta sama osoba, czy ktoś inny, ale różnica jest widoczna i to bardzo, zwłaszcza gdy przychodzi do akcji.

Wejście do budynku celem kradzieży dokumentów można przeprowadzić na wiele sposobów — tutaj wszystko rozegrano powoli i ostrożnie, sprawdzając teren i licząc się z tym, że to może być pułapka.

Mam jednak wrażenie, że Mistrz Gry jest aż nazbyt aktywny w tych wątkach i to nie w sposób, który pochwalam. Postacie niezależne nie mogą wykonywać wszystkiego za graczy, to gracze muszą grać pierwsze skrzypce; NPC mógł trzymać się z tyłu przez cały czas i korzystając z komunikacji mógł tylko udzielać wskazówek, zamiast brać czynny udział, ale patrząc na poprzednią misję — jest dobrze. Nawet bardzo.

Kolejny wątek, przynajmniej patrząc na opis misji, wydawał się już bardziej skomplikowany i po kilku postach, po paru kolejkach nastąpił dość interesujący zwrot akcji — nie wiem, jak zareagowali uczestnicy na coś takiego, ale czytając posty mam wrażenie, że wszyscy byli bardziej niż zadowoleni. Ja na pewno byłbym w takiej sytuacji, bo nagle ze skomplikowanego zadania misja stała się o kilka stopni trudniejsza i, co ważniejsze, wymuszająca na graczach myślenie i analizowanie sytuacji (aż się przypominają wielogodzinne dyskusje w którą stronę należy iść na jednej z sesji Warhammera!).

To jednak nie koniec, bo wtedy misja zaczęła się toczyć dwutorowo — rozdzielenie ekipy bywa bardzo dobrym posunięciem, wymaga jednak nie lada umiejętności by wszystko grało. Na sesji wystarczy po prostu wziąć danego gracza czy graczkę i iść do innego pokoju, na forum trzeba manewrować postami i ewentualnie prywatnymi wiadomościami.

Ogrom dialogów znowu jednak zaczął mnie przytłaczać, niestety, a także kolejna grupa osób miała dołączyć do tematu… gdy przeliczyłem, ile osób miało pisać w jednym temacie, po plecach przebiegł mi dreszcz przerażenia. Mistrz Gry (pierwszy), Summer, Roseanne, Abigail, Mistrz Gry (drugi), Marc, Bambi, Alice, Alannah… za dużo. Zdecydowanie zbyt wiele osób w jednym miejscu, coś takiego tworzy jeden, podstawowy i ogromny zarazem problem — jeśli ktoś nie napisze posta, całość może się sypnąć jak domek z kart, a nadrobienie zaległości może być bliskie niemożliwemu.

I… szczerze mówiąc, to poddałem się. Przeczytanie niesamowicie długich postów dziewięciu osób i śledzenie trzech wątków dwóch Mistrzów Gry w jednym temacie jest ponad moje siły. Gdyby to było rozbite na osobne tematy, w stylu “Obóz: przesłuchanie”, “Obóz: cela”, “Obóz: odsiecz” albo coś takiego ułatwiłoby wszystko. Niemniej, skoro ludzie siedzą, piszą te posty na setki jak nie tysiące słów i dobrze się bawią, to kim jestem, by im przeszkadzać? Mogę jedynie podsunąć tylko garść porad, jak to wszystko usprawnić, co zresztą zrobiłem.

Forum nie jest w moim typie — nie widzę jednak większych powodów, dla których inni nie mogli by się na nim dobrze bawić. Czasami w swoich tekstach wspominam o tym, by znaleźć odpowiednią niszę, wybrać taki temat, który ma fanów (prawdziwych fanów, nie takich, co to są zafascynowani czymś przez jakiś czas a potem cholera wie gdzie znikają) i trzymać się go. Caledonia wydaje się być właśnie czymś takim; mogę się przyczepić do sposobu prowadzenia rozgrywki przez Mistrza Gry, co zresztą widać na przykładzie tych trzech misji, no ale…

Trójka z plusem w skali szkolnej chyba będzie odpowiednią oceną.

 

Mortarion

Komentarze

  • Brak komentarzy
Dodaj komentarz