Wena

 

   Wyobraźmy sobie pewną sytuację. Mamy kompletnie pozbawioną obowiązków sobotę, możemy ją spędzić według naszych planów. Postanowiliśmy wykorzystać godzinkę, dwie na PBF-a. Siadamy przed naszym wspaniałym monitorem, palce naszych rąk już mogą popieścić przyciski klawiatury, odpalamy komputer. Niedługo później włączamy naszą przeglądarkę, wchodzimy na interesujące nas forum PBF i się logujemy. Patrzymy, o! - jest post w naszym temacie. Już wiemy, że gracze czekają na nas. Oni już wiedzą! I wtedy zaczyna się cała zabawa...

   Chciałbym opisać ciekawe zjawisko, które występuje wśród części graczy. Nie będę się skupiał na naszych szlachetnych i nieomylnych mistrzach gry, nie o nich tu mowa. Sam jestem graczem i będę mówił o mych bratnich duszach. Cóż to za zjawisko? Jedni nazywają to „zbieraniem się”, drudzy – i ja do drugich się zaliczam – określają ten fenomen poszukiwaniem weny, uzupełnianiem many przed postem. Wena, co to w ogóle jest? Ano nasz polski słownik informuje mnie, że wena jest zapałem twórczym, natchnieniem. Hm, bardzo ciekawe słowo – wena. Przekształćmy naszą wenę w chęć, ta już brzmi lepiej. Chęć jest jak cep – albo machasz, albo nie machasz, ty masz mambę i ja mam mambę. Wszystko się tutaj zgadza. Mamy sobotę, wolny czas i chęci na naszą internetową rozrywkę. Niemniej, jakoś tak się dzieje, że nie piszemy tego cholernego posta od razu. Jakby monitor wsysał nasze skupienie niczym polskie ubezpieczenia pieniądze. Czujemy w sobie, że coś jest nie tak. W pewien mistyczny sposób tracimy uwagę i zainteresowanie w tym, co chcieliśmy zrobić. Czujemy, że brakuje nam... chęci.
   Brakuje nam chęci, a to rodzi pewne rozgałęzienie następnych wydarzeń. Zapewne duża część graczy będzie poszukiwać natchnienia w muzyce. Słuchając „epickiej” muzy, ładujemy nasze zasoby many. Najpierw jeden kawałek, później drugi, czasem powtarzamy ten pierwszy, następnie trzeci... Cholera, minęła już godzina! Inna część populacji lubi sobie popisać na forumowym czacie. Deklarują oni: „Wiedzcie, że nadchodzi odpis, dzisiaj on nastąpi”. Po wygłoszonej deklaracji następują minuty, często godziny, czasem kilkanaście godzin. Posta nie ma. Istnieją także i tacy, którzy miłują obserwację pradawnych obrazów ze świątyni „deviantorskiej”. Szukają malunków mogących skumulować w ich jestestwie metafizyczne siły, a te przelane na pole tekstowe urodzą post – zegarek sobie tyka. Bywają i szaleńcy – ja się do nich kwalifikuję – przeżywający swój post przed jego napisaniem. W moim przypadku wygląda to tak: wstaję z krzesła i chodzę po domu, częściowo przenikając do świata mojej wyobraźni. Matula dziwnie na mnie patrzy, ignoruję to. W oceanie mych myśli kreuję sceny, wczuwam się maksymalnie w postać, widzę, jak macha ona mieczem. Po dłużej chwili siadam do posta... i nic. Mam tak nabrzmiałą od myślenia główkę, że już nie mam ochoty przyciskać w przyciski klawiatury. Post macha do mnie z Nibylandii, rzeczywistość z dezaprobatą kiwa do mnie głową. Ponoć wybrańcy stosują rytuał alkoholizowania siebie... cokolwiek to znaczy.
Jak widzimy, marnujemy czas. Tutaj potencjalny czytelnik – o ile myśli, gdy czyta – może zadać pewno pytanie. Co z tego? Przecież mam cały dzień dla siebie, mógłbym odpisać kiedy zechcę. Teraz podpalmy kurtynkę fałszu i spójrzmy w prawdę. Zawsze jest coś, co może zmienić nasz dzień wolny w syberyjską katorgę. Wyskoczy na nas niedźwiedź zwany „Niespodzianką” i koniec. Był człowiek, nie ma człowieka. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy to kupi, więc spróbuję inaczej. Czy zdajemy sobie sprawę, że marnujemy czas? Skoro odpalamy muzykę, chodzimy po domu, piszemy na sb, karmimy wzrok grafikami – jak mogę wtedy odczuwać marnowanie czasu? Jeśli założyliśmy sobie, że odpiszemy, a zajmujemy się pobocznymi czynnościami, to odległość od naszego mało ważnego postanowienia wzrasta. To tak, jakby wyciągnąć rower z piwnicy schodząc z ósmego piętra, mieszkając na parterze. Dopiero wypełniając nasze zadanie, dowiadujemy się o zmarnowanym czasie. Tak samo jest z „postami na fabule”. Wreszcie go napisaliśmy, lecz czujemy to: skończyliśmy zbyt późno.
   Pozwólcie, że wprowadzę jedyną i słuszną definicję zjawiska szukania weny, chlania many. Jest to zjawisko polegające na niekorzystnym przedłużaniu czasu do napisania posta oraz nierzadko na tępieniu własnych chęci do samego pisania na PBF-ie.

   Teraz przedstawię tajemnicę z mojego zwoju zaklęć. Inkantacje na pisanie bez weny. Nie traktujcie tego jak poradnik, to zwyczajne wystukiwanie znaków moim sposobem. Uważam, że na większość ludzkich czynności jest jakiś lepszy, gorszy sposób. Przy okazji, być może, poczujecie do mnie większą sympatię, ponieważ zdradzę wam to, jak ja piszę posta. W końcu to jedno z najważniejszych działań na każdym PBF-ie.
   Siadam, czytam wypociny kolegi wyżej, od razu przechodzę do pola tekstowego. Wtedy nic nie może mnie powstrzymać – ani boskie zbawienie, tym bardziej diabelskie potępienie. Ja MUSZĘ to napisać, więc piszę. Zazwyczaj pierwszy akapit jest „przepisywaniem” tego, co zrobił użytkownik. Czynię to, aby rozruszać szare komórki. Kiedy napisałem pierwsze kilka zdań, wtedy wiem, że na pewno skończę to, co zacząłem. Wysilam swą kreatywność i kreuję życie mej postaci. Stukam na klawiszach co robi, jak przeżywa zaistniałe wydarzenia, jak myśli o postaci kolegi i reaguje na jej wygląd. Później kończę i wiem, że nie marnowałem czasu.
   Faza druga polega na poprawkach. Wiadomo, zawsze coś się trafi, często byk przedrze się przez ogrodzenie i będzie hasać na oczach wszystkich. Skończywszy to, następuje druga faza fazy drugiej. Następuje u mnie zjawisko „fazowania się” wykutym w pocie czoła postem, a potem – gdy jest możliwość – nawijania o tym na czacie. Zaczepiam gracza, który ze mną pisze i zachęcam. Nie – prowokuje go do rozmowy o tym, co napisałem. Zakończywszy to wszystko wzdycham niczym mędrzec.

   Zachęcam do dyskusji. Jeśli przetrwaliście humor niskich lotów i filozofowanie gracza, napiszcie o Waszym podejściu do sprawy. I tak wiem, że nie macie racji, ale kto wie – może mnie przekonacie.


A. B. Domowir

 

Biorą udział w konwersacji

Komentarze (20)

  • Wena to takie płochliwe stworzenie, które też zwykle łatwo się rozprasza, co akurat znam z autopsji. Faktem też jest to, że jak ktoś nam odpisze krótkim postem, to poziom many niestety drastycznie spada i taki post bywa demotywujący. Parę lat temu miałam na forum dziewczynę, która nie potrafiła pisać krótkich postów, ale też nie tworzyła elaboratów na kilka stron A4, jednakże ładna "ścianka" tekstu była. I muszę przyznać, że to motywowało mnie, do odpisania w podobnej ilości słów. Co więcej, było to niesamowicie łatwe. Przemyślenia i działania postaci magicznie spływały z umysłu na palce i często się łapałam na tym, że pisałam w twórczym szale, by nagle się ocknąć i ze zdumieniem dostrzec, jak straszliwie się rozpisałam. Także, współgracz ma spory wpływ na ilość i jakość weny, która nas dopada.

    Prawda jest taka, że nie umiem pisać bez muzyki w tle. Pozwala ona mi się skupić, zamknąć oczy i wyobrazić sobie scenę i to, co moja postać zamierza zrobić. Bardzo przydatna rzeczy, gdy dochodzi do walki, łatwiej jest potem opisać, jak i w co przeciwnik oberwał i czemu teraz jęczy skulony na ziemi, zastanawiając się, czy dożyje kolejnego poranka.

    Filozofowania nieco było, ale humor jak najbardziej z moje półki. Syberyjska katorga i niedźwiedź z niespodzianką rozbawiły mnie do łez.

  • Faktem też jest to, że jak ktoś nam odpisze krótkim postem, to poziom many niestety drastycznie spada i taki post bywa demotywujący.

    W niektórych przypadkach - owszem. Czasami jednak nie ma po prostu o czym pisać, a silenie się tylko po to, by zapełnić okienko tekstu to głupota. Znacznie większym problemem jest to, że wiemy co chcemy napisać, ale nie wiemy jak to przelać na ekran monitora. Ja tak mam, znaczy się :)

    nie umiem pisać bez muzyki w tle

    Muzyka w tle musi być dobrze dobrana, inaczej miast pomagać w pisaniu, będzie rozpraszać. Jak klepię teraz posty to słucham muzyki z serialu takiego czy takiego, zbliżonego tematem do tego, co się dzieje na forum i o czym piszę. I to się sprawdza ;)

  • Czasami jednak nie ma po prostu o czym pisać, a silenie się tylko po to, by zapełnić okienko tekstu to głupota.

    Akurat miałam na myśli sytuację, kiedy jest o czym pisać, a współgracz ewidentnie jedzie po łebkach. Chęć skrobnięcia własnego postu wtedy staje kością w gardle.

    Ja też tak mam. W głowie mam odegrany cały post, każdą sekundę tego, co chcę napisać, a gdy kładę palce na klawiaturze, to nagle jakby ktoś mur postawił i bezczelnie powiesił znak pt."a figę napiszesz". Ktoś mógłby stworzyć technologię przelewania tego co mamy w głowie prosto na komputer, pomijając proces wklepywania literek. Coś na zasadzie "myślisz i masz".

    Przy pisaniu postów, muzyka aż tak bardzo nie musi być restrykcyjnie dobrana w moim przypadku, jednak gdy piszę opowiadania, to musi idealnie pasować, a często nie tylko linią melodyczną, ale i tekstem. Nie wiem dlaczego, ale muzyka "nawenia". Może jakoś pobudza te najlepsze części naszego mózgu. Zresztą ja słucham jej nawet jak śpię, o ile mp3 nie zdechnie z wyczerpania baterii. ;)

  • Nic bardziej nie zabija weny niż irytujący MG. Zapytasz się go raz o posta, to ten zaraz, że mu mandoline zawracasz i odpisze kiedy odpisze. Uwielbiam takie teksty. Kiedy odpiszesz? Kiedy odpiszę. Spoczko. Natomiast taki MG jeden z drugim oczekują odpisu od razu i jakieś limity ustalają. Nie wspominając o tym, że niczym nowym jest, iż jeżeli jeden MG lubi drugiego gracza to jakoś mu wszystko łatwiej przychodzi, zaś jak go nie bardzo to mu ciągle kłody pod nogi zarzuca, bo tak. Niestety b.mało osób nadaje się na MG, gdyż od razu sodówka do głowy i próbują się podbudować swoją władzą, której w realu nie mają. Biorąc pod uwagę polską mentalność mamy taki efekt, że scena PBF jest zwyczajnie słaba. Może na 1 lub 2 forach jest w tej kwestii średnio, bo nie dobrze, ale tak, ech, szkoda gadać. Słowo MG to świętość i zamknij ryjo, ciesz się że w ogóle się państwo pofatygowało. Z takim nastawieniem odpływ i niemiła, napięta atmosfera są nieuniknione.

  • Gość (Domowir)

    Odnośnik bezpośredni

    Widzę, że zaczyna iskrzyć pod tekstem. Dobrze! Wena jest niezwykłą abstrakcją. Według mnie odnosi się ona bezpośrednio do pracowitości użytkownika piszącego posty, dlatego szukanie, zbieranie w sobie weny to nic innego jak odkładanie pracy na później, a to powoduje marnowanie czasu. Pisanie postów można nazwać pracą, ponieważ w produktywny sposób angażuje ona umysł. Na szczęście - zdecydowana większość lubi pisać. Trudno znaleźć kogoś na PBF-ie, kto uznaje odpisywanie za męczarnie. Cóż, może do tych wyjątków wliczają się MG, którzy na siłę muszą podciągnąć jakowyś wątek? Albo niezadowoleni gracze? To już rozważania na inny temat.

    Faktem też jest to, że jak ktoś nam odpisze krótkim postem, to poziom many niestety drastycznie spada i taki post bywa demotywujący. Parę lat temu miałam na forum dziewczynę, która nie potrafiła pisać krótkich postów, ale też nie tworzyła elaboratów na kilka stron A4, jednakże ładna "ścianka" tekstu była.


    Możliwe jest wyciągnięcie wniosków z każdego przeczytanego posta. Jeśli jesteśmy autorami długiego - długiego w magicznie pozytywny sposób - posta poruszającego lokację, przemyślenia na punkcie tej lokacji, własny wygląd, zlustrowane wydarzenie; wtedy towarzyszący nam gracz również poruszyłby z perspektywy swojej postaci okolicę, przemyślenia i tak dalej w las. Niemniej, musiałby on zareagować na obecność innej postaci, która została wyczerpująco odegrana.
    Jeśli ktoś napisze jeno kilka linijek o przemyśleniach swej postaci, a potem dopisałby kolejne nowe linijki opisujące skromnie protagonistę kolegi, cóż, wiemy, że coś jest nie tak. No shit Sherlock - przemówiło alter ego w głowie Domowira.

    Biorąc pod uwagę polską mentalność mamy taki efekt, że scena PBF jest zwyczajnie słaba. Może na 1 lub 2 forach jest w tej kwestii średnio, bo nie dobrze, ale tak, ech, szkoda gadać.


    Dosyć kontrowersyjna opinia. Na jakich forach grałeś, że wyciągnąłeś niepokojące wnioski o arogancji i niekompetencji prowadzących? Oczywiście, moje słowa nie są żadnym atakiem na Twój pogląd, ale zastanawia mnie źródło Twojego niezadowolenia. Osobiście uważam, że kiepscy MG to wyjątki, ponieważ większa, dobra część zgromadzenia mistrzów raczej posiada w sobie świadomość o dostarczaniu rozgrywki graczom i pilnowaniu świata, aby nie zaistniały w nim jakieś... paradoksy. Stwierdzenie, że polska scena PBF-owa jest słaba wydaje się nieco krzywdzące.

  • Trudno znaleźć kogoś na PBF-ie, kto uznaje odpisywanie za męczarnie

    No niekoniecznie, bo wiele osób jęczy i narzeka, jeśli musi opisać charakter czy wygląd w karcie postaci, albo nawet i historię.

  • Osobiście uważam, że kiepscy MG to wyjątki, ponieważ większa, dobra część zgromadzenia mistrzów raczej posiada w sobie świadomość o dostarczaniu rozgrywki graczom i pilnowaniu świata, aby nie zaistniały w nim jakieś... paradoksy.


    Z moich obserwacji wynika akurat zupełnie coś odwrotnego. Dobrzy MG to wyjątki, kiepskich MG jest masa. Z reguły grywam na forach, gdzie Mistrz Gry występuje przynajmniej w minimalnym stopniu. Zwykle jakość MG zależy od nastawienia forum - te nastawione na mnogość wydarzeń mają bardziej wyuczonych Mistrzów. Tam nawet początkujący po prowadzeniu kilku sesji się "wyrabia". Szkopuł w tym, że PBFów nastawionych na mnogość wydarzeń jest coraz mniej, a co za tym idzie potencjalnych Mistrzów również. Pozostałe fora, które w mniejszym bądź minimalnym stopniu bazują na rozgrywkach sesyjnych z MG posiadają Mistrzów zwyczajnie słabych i wówczas absurdy w grze są rzeczą normalną - od podawania przez Mistrza gotowych rozwiązań dla gracza, przez całkowite wyręczanie go w sesji, po nieumiejętność stworzenia najprostszego logicznego ciągu zdarzeń. Takich "Mistrzów" jest przeważająca większość.

    Komentarz ostatnio edytowany około 10 lat(a) temu przez Jass
  • od podawania przez Mistrza gotowych rozwiązań dla gracza, przez całkowite wyręczanie go w sesji, po nieumiejętność stworzenia najprostszego logicznego ciągu zdarzeń.

    Aż się przypomina Shadow Play i motyw przeszukiwania pokoju przez gracza, kiedy to MG opisał co, gdzie i jak ma szukać gracz. I dorzucił jeszcze obrazek poglądowy dla ułatwienia (to prawda jest, nie kłamię, pisałem o tym w recenzji tego forum. Niestety.) :)

  • W odpowiedzi do Domowira

    MG z moich obserwacji, a grałem/gram na dużej ilości forach, ponad 12 by się uzbierało, wynika że MG nie mają żadnej podświadomości o dostarczaniu graczom rozrywki. Nie śledzą działań graczy i nie ingerują z własnym pomysłem jak tu wzbogacić historię postaci i jej fabułę. To użytkownik ciągle ma się prosić o cokolwiek, wszystko musi wychodzić od niego, a MG i tak połowę pomysłów odrzuci, bo mu nie pasują albo coś. Drugą kwestią jest sposób prowadzenia rozgrywek. Albo z doopy wyjdzie OP NPC i cię zabije, albo wszystkich masz na hita (radziej w przeciwieństwie do 1 wariantu). MG nie wczuwają się w psychikę postaci gracza, po prostu stawiają go przed faktem dokonanym. Powiedzmy sobie szczerze, ilekroć coś MG zrobił dla gracza to zawsze opierało się na kopnięciu go w zadek. B.rzadko, o ile kiedykolwiek, zdarza się, że MG zrobi jakąś sytuację, która pomoże. Czynnik osobisty jest tu kluczowy. Jeżeli MG i gracz są ziomkami, najlepiej z reala, to za nic w świecie nie będzie takiemu graczowi źle. Ale w drugiej sytuacji, no to już klops. Oczywiście działa to w drugą stronę, gracze też potrafią być upierdliwi co najmniej, lecz to MG ma zachęcać i przyciągać gracza, bo to on wyznacza standardy forum i jego rozgrywkę. Słabi Mg to słabe forum.

    Polska cena PBF? Śmiech. Kupa SL, chyba z 5 jako takich RPG i reszta jakieś nie wiadomo co. Graczy mało, (jak jest dużo, zwłaszcza na SL, to są to miliony mutli)

  • Gość (Dżejus)

    Odnośnik bezpośredni

    Pan Soso mądrze prawi, bo dużo w tym prawdy... Aż zanadto borykałem się z takimi zjawiskami i dlatego przestałem grać na pbfach jakie reklamuje się na VL. Od jakiegoś czasu gram tylko i wyłącznie na pbfach nastawionych na rozgrywkę (mianowicie na jednym w uniwersum star wars i jednym D&D) i, po prostu miód, orzeszki i rzeki mlekiem płynące :)

  • Gość (Kelan)

    W odpowiedzi na: Dżejus Odnośnik bezpośredni

    Od blisko dwóch lat za główny cel portalu obraliśmy reklamę i promocję PBFów nie nastawionych na rozgrywkę - trafiłeś w samo sedno. Jako, że mimo wszystko staramy się jednak pisać o wszystkich forach i jakimś cudem najwyraźniej pominęliśmy jakieś dwa wyróżniające się z szarego tłumu przeciętności - będziemy bardzo wdzięczni za linki, byśmy i owe mogli włączyć do panteonu "reklamowanych na VL forów".

  • Gość (Dżejus)

    Odnośnik bezpośredni

    Problem polega na tym, że oni nie chcą się tutaj reklamować... Podobnie jak Tal (byli parę razy na toplistach, więc, skoro tutaj nie zareklamowali się to znaczy, że nie chcieli), a ja nie jestem adminem, by o takich rzeczach decydować... Nie znam powodów, ale prawdopodobnie Soso wymienił część, acz odniósłbym to do całokształtu większości "pbfowców".

  • Gość (Kelan)

    W odpowiedzi na: Dżejus Odnośnik bezpośredni

    Czyli jak rozumiem są genialne fora o których praktycznie nikt nie wie, które nie potrzebują nowych graczy, a obecni już na forum zobowiązani są do dochowania tajemnicy adresowej, aby przypadkiem żadna nowa dusza się tam nie zabłąkała. Cóż... dobrze, że są takie miejsca trzymające poziom.

  • Gość (Dżejus)

    Odnośnik bezpośredni

    Przykład tego o czym mówił Soso i co ja neguje... Może właśnie nie chcą takich graczy jak Ty, którzy myślą, że duża liczba irytujących ludków i ładna szata graficzna to świadectwo dobrego forum? Ja Ci powiedziałem to nie moje forum nie mi o tym decydować, a oba znalazłem na własną rękę, więc każdy zapaleniec tych uniwersów skoncentrowanych na fabule i rozgrywce na pewno je znajdzie.

  • Gość (Domowir)

    Odnośnik bezpośredni

    No niekoniecznie, bo wiele osób jęczy i narzeka, jeśli musi opisać charakter czy wygląd w karcie postaci, albo nawet i historię.


    Chodziło mi o prowadzony wątek, w którym uczestniczą gracze. Jeśli chodzi o wypełnianie karty postaci, nie powiem - sam mam z tym problem. Być może problematyka uzupełniania wzoru kp polega na pewnym usilnym dostosowaniu się do określonych zasad, a te niekiedy warunkuje mechanika gry. Niemniej znam osoby, które są w stanie napisać kartę w przeciągu kilku godzin. Być może większość osób zatrzymuje się na historii, a jej rodzone przez nasze palce siostry czasem przypominają michę pełną wymiocin, w których nurkuje skunks. Co nie powiedzieć, każdy pisze kp w osobistym tempie.

    Czy żyłem w obłudzie? Negatywnie zaskakują mnie wieści o mizerności MG PBF-owych. Czytając komentarze Szanownych przedmówców, czuję w sobie odruch, który zachęca mnie do przeprowadzania własnej obserwacji, aby ustalić czy rzeczywiście jest tak źle. Wypowiedź Jass rzuca światło na zamkniętą skrzynię, w której skrywa się rozumowanie. Natomiast Soso dostarczył przednią elektrownię pod owo światełko, albowiem teraz widać na tejże skrzynce mnóstwo niedoskonałości i pęknięć w starym drewnie. Trza dodać o twardej kłódce pasującej jedynie do kluczy będącymi kumoterstwem.
    Może przednim pomysłem byłoby stworzenie listy top 5 MG? Tych się wyłoniłoby z popularniejszych PBF-ów. Każdy z nich mógłby rzucić worem porad dla potomnych. Skoro dobra kadra wydaje się rzadka niczym udane małżeństwo w tych czasach, to należy wg. mnie gloryfikować wybrańców. Taka luźna myśl, co o niej sądzicie?

    Widzę, że temat z weny przesuwa się na MG. Dobrze, właśnie znalazłem budulec na następny artykuł.

  • Ej, Dżejus, co to za forum D&D, bo słyszałem tylko o Harfie, ale tamto forum umarło.

  • Było też Kiel-Elghinn. I też umarło.

  • Gość (Kelan)

    Odnośnik bezpośredni

    @Soso
    Cytując wypowiedź Dżejusa "Może właśnie nie chcą takich graczy jak Ty", dlatego adresem nikt się nie dzieli. Nowi gracze to zło. Mam zresztą swoją teorię na temat tych forów, lecz nie będę tu rozwlekał dyskusji w tej kwestii.

    Wracając jednak do tematu związanego z artykułem, jako że wkradł się tu nam drobny offtop. Po pierwsze raz jeszcze chciałem podziękować Domowirowi za napisanie artykułu na rzecz VL i mam nadzieję, że zechce popełnić jeszcze kolejne. Gdybyśmy otrzymywali więcej tego typu pozytywnego odzewu, portal wyglądałby o wiele ciekawiej. Serdeczne dzięki!

    O metodzie walki z weną pisał kiedyś Stephen King, który sugerował by w takich sytuacjach po prostu pisać co wpadnie nam do głowy. A nuż ze spłodzonego wtedy tekstu spora część nada się do ostatecznej, poprawionej wersji. Grunt to przemóc się i uruchomić jakiś edytor tekstu.

    W kwestii MG i ich rankingu, jest to moim zdaniem niewykonalne. Po pierwsze od strony realizacyjnej trudno w tej kwestii coś zrobić ze względu na ilość PBFów i wątków na nich rozgrywanych. Na każdym forum urzęduje kilku mistrzów gry, których poczynania trzeba byłoby przez dłuższy czas śledzić, a przecież są jeszcze fora multisesyjne jak choćby Lastinn. Nie zgadzam się też w pełni z pesymistyczną wizją Soso i uważam, że lista nawet top 20 byłaby krzywdząca dla wielu osób, które by się na niej nie znalazły. Ponadto od samego początku staramy się na VL unikać wszelkiego typu rankingów i plebiscytów na "naj" cośtam. Często prowadzi to jedynie do kompletnie zbędnych zgrzytów.

  • Też uważam pomysł z rankingiem za nietrafiony, bo każdy będzie głosował na swoje podwórko. Nie istnieje coś takiego jak "pełen obiektywizm" każda nasza opinia o kimś, jego zdolnościach, cechach, etc, powstaje i jest w pewnym stopniu zależna od naszego nastawienia do danej osoby. Nigdy nie było i nie będzie "obiektywnej oceny". Czegoś takiego mógłby dokonać tylko człowiek pozbawiony uczuć i emocji. A takich nie ma, choć niektórzy próbują sobie nadać taką "otoczkę" powagi, doświadczenia, etc.

    Co do niedzielenia się adresami forum, uważam to za głupie, ale jeżeli jest to forum wyłącznie dla "ziomków" no to w sam raz. Po prostu zaciekawiło mnie co to za forum o D&D, bo chętnie bym pograł, gdyż znana z topek scena PBF to poziom może nie kloaki, ale gleby. A przynajmniej duża część z nich, w mojej ocenie.

  • Bo wszelkie rankingi, toplisty i inne tego typu rzeczy to zwyczajne konkursy popularności. Masz więcej znajomych? To będziesz na podium. Masz ich mniej? Będziesz na dnie.

Dodaj komentarz