Jak zbudować Hogwart bez Hogwartu, czyli forum potterowskie inaczej. Instytut Dahlvald, jak przeczytałam w jego reklamie, jest pomysłem autorskim po części wzorującym się na książkach J.K. Rowling. Zaintrygowana tym fragmentem "po części wzorującym się" postanowiłam sprawdzić z jakim to ośrodkiem magicznym mamy tu do czynienia. Świat HP jest światem dość osobliwym, który można rozwijać w wielu różnych kierunkach, o ile oczywiście wykorzysta się jego możliwości. Wiele forów potterowskich niestety nie radzi sobie nawet z minimalnym kreowaniem świata pełnego czarów i tajemnic. Jednak tutaj wszystko wskazywało na to, że to magiczne uniwersum zostanie przedstawione z zupełnie innego punktu widzenia sięgającego aż chłodnych terenów Skandynawii.

Czytając opis fabuły można odnieść silne wrażenie, że przenosimy się do świata zupełnie innego, choć zbliżonego do rzeczywistości zaprezentowanej nam w twórczości J.K. Rowling. Przede wszystkim czas akcji czyli rok 1983, a więc rok od zniknięcia Lorda Voldemorta. Śmierciożercy wywodzący się z niejakiego Sabatu rozpierzchli się osłabiając swoje siły do tego stopnia, że nie stanowią już zagrożenia dla społeczeństwa. W strukturach owego Sabatu toczy się walka o władzę i zdobycie jak największych wpływów i właśnie to zrzeszenie zaczyna burzyć porządek magicznego świata. Tymczasem Instytut Dahlvald - aktualnie prężnie rozwijający się ośrodek edukacji magicznej, kształci młodych adeptów magii w zamyśle wychowania ich na czarodziejów, którzy staną u podstaw lepszego świata.

Sam Instytut, we wczesnych latach Akademia to placówka o surowym rygorze kształcąca swych podopiecznych z niezwykłą starannością zgodnie z programem nauczania oraz indywidualnym zainteresowaniami uczniów w połączeniu z dużym naciskiem kładzionym na tradycję oraz historię tego ośrodka. Znajdująca się gdzieś na terenach Skandynawii szkoła mimo reputacji placówki, której absolwenci znaczą się swoistą oschłością i zdroworozsądkowym podejściem jest przyjazna młodym adeptom magii, którzy dopiero co wstępują w jej progi. Rok szkolny rozpoczyna się pierwszego września, kiedy to uczniowie przybywają do Instytutu odbywając podróż na łodziach zwanych drakkarami wypływających ze sztokholmskiego portu. Podczas uczty powitalnej, jaka ma miejsce po dotarciu podróżnych do Dahlvaldu, pierwszoroczniaki przydzielane są do jednego z trzech domów: Malverien (dom pająka czyli osób odpowiedzialnych, przepełnionych empatią, dążących do wewnętrznego pokoju i poprawy estetyki życia), Verden (dom trytona czyli ludzi odważnych, lojalnych, silnie związanych z naturą, temperamentnych, choć najczęściej neutralnych) oraz Kolvarien (dom salamandry czyli indywidualistów, racjonalistów, realistów, ciekawych świata i zachłannie dążących do doskonałości). Zamek jest oczywiście chroniony całym zestawem zaklęć i uroków przed wścibskimi oczami osób niepowołanych (niemagicznych). Choć położony jest na niewielkiej wyspie nie brakuje tu wartych odwiedzenia miejsc otaczających Instytut jak błonia, góry czy wreszcie wioska Maneström. Istotny jest również klimat jaki tu panuje, bowiem z uwagi na dość znaczne wysunięcie na północ obiektu najczęściej będziemy mieli tu do czynienia z niskimi temperaturami.

Prolog zamieszczony na samym początku jest pełen niedomówień pozwalających snuć różnorakie domysły odnośnie przeszłości tego świata, co może prowadzić do pewnych niespójności zależnych od tego, kto jak odbierze pewne wyrażenia czy sformułowania. Jednocześnie jest to opowieść baśniowa, wyrwana niemal z zupełnie innego uniwersum, którą usilnie próbowano wytłumaczyć początki powstania magii. Historia opowiada o tajemniczym Zwierciadle wykutym w lodzie, obdarzonym śmiertelną duszą wraz z pęknięciem którego ludzkość zatraciła całkowicie pamięć. Pod przewodnictwem osobliwego Proroka, ludność gromadziła wiedzę potrzebną do zbudowania nowego społeczeństwa. I właśnie wówczas narodzili się Śniący, z czasem rozróżnieni na czarodziei i czarowników. Pierwszym ze Śniących był tajemniczy Cień zrodzony z krwi nordyckiego wojownika, później pojawili się inni, jednak i oni nie znaleźli zrozumienia u zwykłych ludzi. Śniący podzieli się na czarodziei uznających prawa wiążące magię zawarte w kodeksie Arcannum oraz czarowników, którzy traktowali to, jako pogwałcenie ich wolności. Śniący wycofali się ze społeczeństwa do Równoświata, czyli równoległego wymiaru, w którym mogli tworzyć własną rzeczywistość. W końcu i moc kodeksu została obalona za sprawką Ívarra - jednego z późniejszych Śniących, który to również założył Sabat - zrzeszenie tych czarowników i tych czarownic, którzy pragnęli uniknąć ograniczenia swej mocy. Przeciwstawna tym dążeniom czarodziejka Aireasa prowadziła Śniących do celu, jakim było uniknięcie spaczenia i utworzenia ośrodka, który wykształci młodych ludzi w duchu słusznych tradycji. Takim ośrodkiem stał się założony przez nią Instytut działający pod dyktandem aktualnego dyrektora Theodora Bergströma. Jak widać wygląda to niczym baśń przesycona fantastycznymi elementami, całość choć tworzy pewną spójność nie do końca zdaje się pasować do rzeczywistości wykreowanej przez J.K.Rowling. Jednak czego najbardziej spodziewałam się po takim wstępie to oczywiście rozwinięcie, czyli fabularne poruszenie kwestii Śniących, ich konfliktów, mocne odbicie podziałów na czarodziei i czarowników, zdecydowane działania Sabatu, uchylenie rąbka tajemnic kodeksu, nawiązanie do legendarnego Proroka czy rozbudowanie wątku Cienia. Prolog postawił pewnego rodzaju poprzeczkę, do której ciężko może być doskoczyć, choć z pewnością warto próbować.

Dalej mamy temat o polityce Równoświata, opowiadający o rozwoju magicznego świata Skandynawskiego, który wybił się dzięki wzmożonemu handlowi magicznemu. Nie mogło zabraknąć też wzmianki o popularnych skandynawskich drużynach quidditcha. Mecze tego słynnego sportu organizowane są na bazie rzutów kostką. Każdy rzut to 10 punktów mnożonych przez liczbę oczek, od której to puli odejmowane są punkty uzyskane przez obrońcę drużyny przeciwnej. Szukający z kolei dokonuje swego rzutu w ostatniej kolejności trzema kośćmi, a o złapaniu znicza decyduje wyrzucenie większej liczby oczek. Mecz odbywa się w przeciągu pięciu dni pod nadzorem Mistrza Gry. Szkolne przedmioty zaś nie zaskoczą nas zbytnio w stosunku do tego co przerabialiśmy w Hogwarcie - do zestawu znanych nam magicznych lekcji dołożono kilka bardziej przyziemnych i ot, mamy komplet. Do przedmiotów obowiązkowych zalicza się: Alchemia, Historia Magii, Kaligrafia, Obrona przed Czarną Magią (OPCM), Podstawy Prawa Czarodziei (PPC), Pierwsza Pomoc w Wypadku Złego Użycia Magii (PPWZUM), Przystosowanie Fizyczne, Umiejętne Stosowanie Białej Magii (USBM), Transmutacja, Zaklęcia i Uroki, Zielarstwo. Przedmioty nieobowiązkowe (jeden do wyboru) to: Astronomia, Język angielski, Język francuski, Magia Kreatywna, Mugoloznastwo, Numerologia, Opieka nad Magicznymi Stworzeniami (ONMS), Retoryka, Starożytne Runy i Wróżbiarstwo. Na uwagę zasługuje również rozpiska bogów nordyckich oraz frazeologizmów i przysłów związanych ze skandynawską magią i wierzeniami.

Co poza tym? Funkcje potterowskich Prefektów pełni Komitet Uczniowski, skrzaty domowe pracujące w Hogwarcie zamieniono na chochliki staronorweskie, księga zaklęć również niczym nas nie zaskoczy, a z dostępnych genetyk możemy wybierać pośród animaga, metamorfomaga, wilkołaka czy też jasnowidza. Ciekawym "dodatkiem" jest możliwość wcielenia się w syrenę, która jednak "syreną" jest bardziej z nazwy, natomiast w praktyce okazuje się znaną z HP wilą... Przeglądając tematy natknęłam się na jeden, który wybitnie przynosi niesławę forom HP i wywołuje zgrzyty zębów nie tylko u mnie. Jak zdobywa się punkty dla swojego Domu? Otóż istotne jest nie tylko branie udziału w lekcjach czy faktyczne osiągnięcia i zaniedbania uczniów, ale dużo większą wagę przykuwa się do klikania w toplisty, zaproponowania nowego partnerstwa, zachęcenia kogoś do rejestracji czy (o zgrozo!) skomentowanie forum na CZARcie. Jakie ma to przełożenie na rozgrywkę fabularną? Żadne, a jednak są fora, które wciąż stosują takie niechlubne zabiegi. Ciekawe jakby to wyglądało, gdyby Ron pochwalił się Harry'emu, że zdobył 10 punktów za kliknięcie w toplistę albo skomentowanie forum...

Davhlad ma swoją gazetkę szkolną "Spøke!" o plotkach i ploteczkach zza murów Instytutu. Gazetka z każdym kolejnym numerem prezentuje się coraz lepiej, aczkolwiek wydawana jest w dość nieregularnych odstępach. Nie może zabraknąć też miejsca do wymiany korespondencji między postaciami czy też prowadzenia własnych pamiętników, status majątkowy losuje się poprzez rzut kostką, co ma swoich przeciwników i zwolenników, natomiast przyglądając się kartom postaci zauważyłam dość specyficzne rozwiązanie... według założeń edukacja w Instytucie dzieli się na osiem roczników, jednak zakładanie postaci na ósmym roku jest zabronione by umożliwić użytkownikom spędzenie większej ilości czasu w szkole. Może jednak warto by się zastanowić czy czasem to gracz nie powinien decydować o tym jak długo chce, by trwała jego nauka, bo wprowadzenie niepotrzebnych ograniczeń może dystansować graczy, którzy mając swoją wizję postaci woleliby dostosować ją do świata zgodnie z jego pierwotnymi strukturami.

Dość skrupulatnie przejrzałam tematy "akcji fabularnej", by móc jak najlepiej ocenić pod tym względem forum. Niestety, niewiele będę mogła napisać. Spotkamy się tu dokładnie z tym samym, z czym spotkamy się na każdym second life potterowskim. Akcja toczy się wokół rozterek i większych bądź mniejszych radości czy dramatów młodych ludzi. A gdzie ten zupełnie inny świat magii, o którym przeczytaliśmy w prologu i opisie fabuły? Gdzie większy nacisk na rozwój motywów Sabatu? Gdzie się podziała cała historia kodeksu i waga podziału Śniących razem ze wszystkimi tego konsekwencjami? Oczywiście, kilka drobnych elementów wplecionych gdzieś w sieć wątków obyczajowych może uda się wyłowić, lecz nie ma co liczyć na bardziej konsekwentne podejście do wykreowanego świata. Mistrz Gry można powiedzieć, że pełni bardziej funkcję dekoracyjną, tudzież związaną z prowadzeniem drobnych wydarzeń jak choćby bale czy festiwale. Najmocniejszą stroną akcji wydają się mecze quidditcha, ciężko zaprzeczyć, że nie jedno forum boryka się z trudnościami związanymi z ich organizacją, a tutaj mecze przebiegają całkiem sprawnie i za to z pewnością należy się uznanie.

Budowa Dahlvaldu jest łudząco podobna do Hogwartu - zamiast siedmiu pięter mamy trzy, dodatkowo wieże, podziemia i okolice zamku. W środku również nie znajdziemy nic nowatorskiego - skrzydło szpitalne, izba pamięci, schody, klasy czy pomniki i portrety. Na szczęście lokacje są całkiem wyczerpująco opisane, co z pewnością zasługuje na pochwałę w dobie wypełniania miejsc zdjęciami czy wstawiania standardowych trzech gwiazdeczek zamiast charakterystyki miejsca. Oprócz tego można wybrać się do wioski Måneström, a z bardziej "światowych" lokacji oddano do dyspozycji graczom stolice Norwegii - Oslo. Wygląd forum jest bardzo przejrzysty, a grafika ograniczona do minimum, co jednak w tym przypadku działa na korzyść dbałości o estetykę. Wykorzystane kolory są stonowane, a czcionka czytelna i nie zbiegająca się przed oczami w jeden ciasny druczek. Całą nawigację przeniesiono na lewą stronę forum tworząc pewnego rodzaju boczne menu, co choć u nas może nie jest częstym rozwiązaniem, to pośród zagranicznych forów jest dość praktykowanym zwyczajem. Z tej bocznej tabelki możemy odczytać najważniejsze informacje o aktualnościach, linki do ważnych tematów, punktacje Domów czy zespół administracyjny. Choć pośród avatarów nie brakuje gwiazdek i gwiazdeczek różnego formatu, to jednocześnie widać dbałość graczy o zachowanie klimatu, więc nie trzeba się obawiać, że zaraz przed naszymi oczami ukaże się bogato eksponowany biust Megan Fox.

Do kogo najbardziej wydaje się być skierowany Instytut Dahlvald? Przede wszystkim do graczy, którzy dość mają nazwy "Hogwart" w Hogwarcie, którzy chcą pobawić się w świecie J.K. Rowling, ale zbrzydło im już nazywanie rzeczy po imieniu - wili wilami, Ślizgonów Ślizgonami, a skrzatów skrzatami i woleliby pobawić się w czymś alternatywnym, ale nie odbiegającym jednocześnie od dobrze znanej im konstrukcji. Ciężko powiedzieć czy wynika to z obaw wyjścia poza ramy potterowskich realiów, a w szczególności odbioru przez graczy czy ze zwykłego przyzwyczajenia do tego co znamy i lubimy. Jest to na pewno przyjemna, luźna propozycja dla tych, którzy szukają czegoś standardowego w niestandardowej konwencji. Jednak ci, którzy po tak ciekawym prologu i opisie fabuły spodziewali się jakiegoś rozwinięcia mogą się niestety zawieść. No, chyba, że są miłośnikami quidditcha.

Jass


  http://dahlvald.forum.st/

Biorą udział w konwersacji

Komentarze (1)

  • Ojej dziękujemy za recenzję. Co prawda pisana jakiś czas temu, ale niedawno ją zauważyłam.
    Sprostuję tylko, że od wakacji nasza fabuła rozwija się również w wątkach dorosłych czarodziei i Sabatu, pojawiły się pierwsze szykanowania, spotkania, publiczna egzekucja. Rozterki na tle ideologicznym. Nie określiłabym nas raczej slem, jakoś nie przepadam za tą nazwą, a poza tym fabuła to nie tylko romanse. Każde forum potrzebuje czasu na rozwinięcie fabuły, a jeśli tworząc postacie nie ma potencjalny szaraczek większych pomysłów, my musimy pomóc mu odnaleźć pewne profity i tematy do gry. Osobiście sama nie przepadam za owijaniem fabuły, w krótką bawełnę młodzieżowej tematyki, gdzie wszyscy są artystami, złymi księżniczkami, ćpunami i romansują. Owszem niektóre tematy są przyjemne, ale czyż nie intrygi, podchody, kwestie ideologiczne nie podsycają atmosfery? A i owszem wprowadzają smaczek. Niedługo znów ruszy sabatowy sabotaż :D
    Jeszcze raz dziękuję za opinię i zapraszam!

Dodaj komentarz