Zaczęło się zupełnie niewinnie, w przeszukiwaniu obrazka na tapetę komputera ze swojego ulubionego anime. Trafił się nałóg, który wciągnął mnie od blisko trzech lat.
Gdzie ja jestem?
Z początku wszystko było dla mnie inne i takie dziwne. Piękne obrazki w konwencji mangi, przedstawiające długonogie dziewoje z wielkimi oczami i pełnymi biustami... Szkielet akademii w której dana postać chodziła do szkoły i poznawała inne osoby... Zauroczyłam się. Kilka dni obserwowałam na czym polega bytność na tym forum, które, jakże mocno, różniło się od mojego dobrego Mizuno Word (forum tematyczne poświęcone mandze i anime ?Czarodziejka z Księżyca?, już nie istniejące ? przyp. aut.) na którym udzielałam się głównie w tematach dyskusyjnych. Nadawanie postaciom wyglądu, charakteru, układanie ich losów ? to wszystko zawładnęło mną w taki sposób jak nic inne do tej pory. Fakt, lubiłam pisać od najmłodszych lat, jednak pamiętniki nie były dla mnie. Zbyt osobiste i za bardzo uzewnętrzniające swój charakter. Na forum pbfowym mogłam pod losami Anny, Marii czy Heleny pokazać swoje ja, swój charakter, negatywne i pozytywne cechy. Perypetie postaci często były odzwierciedleniem tego, co działo się w moim życiu. Ba, co działo się u wielu osób, które, podobnie jak ja, siedziały po drugiej stronie monitora i kierowały ?życiem? swojej postaci. Kłótnie, przyjaźnie, miłości, rozstania ? ot zwykła szara codzienność. Na pierwszym pbfie właśnie na tym opierała się fabuła ? perypetie postaci oddawały życie realne. A że otoczką były wampiry i działo się to w Japonii? Cóż, specyfika i urok pbfa opartego na mandze i anime.
Nowa Orzeszkowa?
Z biegiem czasu dowiedziałam się, że pbfy wcześniej były mniej rozbudowane. Posty pięciolinijkowe, a na odpowiedź czekało się do piętnastu minut maksymalnie. Niestety, nie pamiętam tych czasów. Wydają się one dla mnie być odległą abstrakcją, choć na pewno miały one swój urok. Ja wkroczyłam do świata pbfów kiedy to post powinien zawierać około dziesięciu, piętnastu zdań, najlepiej wielokrotnie złożonych. Oczywiście w ekstremalnym wypadku Wiadomo, że nie zawsze pisze się eseje na temat listków porwanych przez wiatr czy też o promieniach słońca padających na młodą i jędrną skórę niewinnego dziewczęcia. Tak nawiasem mówiąc, trzeba mieć naryte w bani, aby pisać dziesięć zdań o kamieniu albo drzewkach w poście. Niczym Orzeszkowa w ?Nad Niemnem?.
To ma sens!
Dla mnie nie długość przedstawianych historii jest najważniejsza w całej tej zabawie. Urok polega na tym, aby opisać wszystko w taki sposób, by osoba, z którą piszesz wiedziała co masz na myśli, widziała uśmiech, gest, mimikę, poczuła w jaki sposób dotykasz jej skóry, patrzysz czy całujesz. Albo też pomyślała jakby poczuła się w opisanej przez ciebie sytuacji. Sztuką jest doprowadzić twojego rozmówcę do płaczu, śmiechu strachu czy orgazmu. Jeśli ci się to uda przez umiejętny dobór słów i zdań, brawo! Powinieneś pisać książki. Ale niestety, pisarzy może być wielu, lecz tylko nielicznym udaje się wzbić na wyżyny. Reszcie zaś pozostaje wymyślanie historii swoich postaci, nadawnie im wyglądu jaki chcielibyśmy posiadać czy też układać im idealne życie. Albo też na odwrót. Ludzka psychika nie zna żadnych granic
I to właśnie jest piękne. Zabawa słowem, myślą, przekazanie tego innej osobie. W jasny i zrozumiały sposób. Wcielenie się w kogoś innego, możliwość pokierowania losem postaci bez poważnych konsekwencji. Bo jeśli coś nie wyjdzie zawsze można skasować konta i zrobić człowieka od nowa, nie? ;)
Piórko Feniksa,
Indykowi
Komentarze