EdD0UCy

Rozpoczynając miesiąc Sci-Fi na Vision Lighthouse, chciałbym poruszyć temat najpopularniejszych błędów, które da się zauważyć w najrozmaitszych dziełach filmowych czy literackich. Część z nich naturalnie przelewa się także do światka PBF, choć trudno mówić o błędach, gdy PBF w wzoruje się na podstawie filmowej, książkowej lub gry komputerowej. Takie powielanie błędów jest zupełnie zdrowe i logiczne, aby nie tworzyć zbyt dużego dysonansu między pierwowzorem, a forum na nim bazowanym. 
Jeszcze słowem wstępu, nim przejdę do mojej obiektywnej listy, na której kolejność nie ma znaczenia. Zastrzegam, że nie jestem fizykiem z wykształcenia, więc jeśli znajdą się jakieś błędy, niedomówienia ze strony artykułu, najlepiej dać znać w komentarzach pod nim samym, wtedy postaram się je poprawić i bardziej zgłębić temat.

Próżnia

Zanim przejdę do wymieniania błędów, chciałbym najpierw ustalić, czym jest próżnia kosmiczna, jako że duża część błędów jest z nią bezpośrednio związana. Wbrew potocznemu wyobrażeniu próżnia nie jest zupełnie pusta. Występuje w niej wszędobylska grawitacja, cząsteczki wirtualne, promieniowanie elektromagnetyczne w najróżniejszych długościach fal: mikrofalowe, radiowe, widzialne, podczerwone, ultrafioletowe, gamma i tak dalej. Występują także cząstki posiadające, mówiąc bardzo ogólnie, masę, co prawda wartości są bardzo małe, a ich gęstość jest też zależna od miejsca, w którym próżnia występuje. W ośrodku międzyplanetarnym ilość cząsteczek na centymetr sześcienny w okolicach ziemi wynosi 5 i maleje z odległością od Słońca. Jednak przy silnym wietrze słonecznym wartość ta może podskoczyć do 100 cząsteczek na centymetr sześcienny. W ośrodku międzygwiazdowym gęstość może wahać się od miliona cząsteczek na centymetr sześcienny do 1 dziesięciotysięcznej cząstki na centymetr sześcienny. Ośrodek międzygalaktyczny charakteryzuje się jeszcze niższymi parametrami gęstości, z wyjątkiem rejonów położonych między galaktykami skupionymi w gromadach, gdzie gęstość może być kilkaset razy wyższa niż średnia gęstość Wszechświata. Podsumowując wartość ciśnienia w próżni jest bliska zeru, co ma wpływ na kilka fundamentalnych błędów w dziełach naszej popkultury.

Śmierć w próżni

Kojarząc próżnie kosmiczną z najbardziej wrogim nam środowiskiem, często dochodzi do przesadnego obrazowania tego, co dzieje się z ludzkim ciałem, gdy zostanie na nie wystawiona. Oczywiście śmierć organizmu w takich warunkach jest szybka i zajmuje około kilku minut, nie dochodzi tu jednak do eksplozji ciała czy gwałtownego zamarzania. Utrata ciśnienia odparuje wszelki płyn na powierzchni skóry, wypompuje także całe powietrze z naszych płuc, a więc i z krwioobiegu, po 9-12 sekundach skutkuje to utratą przytomności, po kilku dalszych minutach organizm umiera z powodu hipoksji. Zmniejszona wartość ciśnienia będzie też skutkiem ebulizmu, czyli puchnięcia ciała w efekcie tworzenia się pęcherzyków gazu w krwi i innych płynach ustrojowych, skutkuje to także spowolnieniem krążenia. Jednak nie cała krew wyparuje ze względu na ciśnienie naczyń krwionośnych, a ludzkie tkanki są na tyle elastyczne, że nie dojdzie do rozerwań ciała. Efekt ten jest też hamowany przez kombinezony ciśnieniowe noszone przez pilotów czy astronautów. Krótkie wystawienie się na działanie próżni może nie przynieść żadnych fizycznych uszkodzeń (do 30s), ekspozycja trwająca ponad 90s okazuje się już śmiertelna. Bardziej niebezpieczna jest gwałtowna dekompresja, która może doprowadzić do rozerwania płuc i delikatniejszych tkanek jak uszy. Efekty są bardzo podobne do nagłych dekompresji spotykanych u nurków. Utrata temperatury jest najmniejszym zmartwieniem, gdyż trwa relatywnie długo i nie ma mowy o natychmiastowym zamarzaniu. Przez brak nośników w próżni, wymiana temperatury jest powolna i odbywa się przez jego wypromieniowywanie, co jest dodatkowo spowolniane, gdy ofiara jest ubrana. Nagrzewanie też nie jest zbyt szybkie nawet, gdy jest się wystawionym na bezpośrednie działanie słońca, gdyż ciało dystrybuuje ciepło po całym organizmie, większym problemem jest niefiltrowane światło UV, które może w kilka sekund wywołać poważne poparzenia skóry.

Dźwięk

Najczęstszy i najprawdopodobniej zupełnie świadomy błąd nękający przemysł filmowy. Najrozsądniejszym wyjaśnieniem, dla którego filmowcy nie biorą zupełnie pod uwagę tego błędu jest strach przed odbiorem widzów. Perspektywa ukazywania wartkiej kosmicznej akcji pozbawionej zupełnie dźwięku spoza kokpitu jest zbyt dużą poprzeczką dla filmów nastawionych na dużą widownię i widowiskowość. Znam zaledwie kilka filmów, które podchodziły do tego aspektu kosmosu z respektem, w tym pierwszą Odyseję Kosmiczną i niedawny Interstellar. Jednak oba te filmy nie były skupione na walce i stawiały na naukowe podejście, a nie wartką akcje. Problem rozchodzenia się dźwięku w próżni jest powszechnie znany i nie wymaga większych wyjaśnień. Podobnie jak przy transferowaniu temperatury, dźwięk nie ma się, w czym rozchodzić, gdyż gęstość materii jest zbyt niska. Nie znaczy to, że wszystkie sceny kręcone w kosmosie muszą być nieme, kokpity pilotów zawierające powietrze nie powinny mieć problemów z przekazywaniem dźwięków dochodzących z samej maszyny.

Manewrowanie w przestrzeni kosmicznej

Wbrew temu, co możemy zobaczyć w każdym filmie Sci-Fi myśliwce kosmosie nie byłyby w stanie manewrować w przedstawiony filmowo sposób. Co prawda najczęściej statki nie posiadają widocznych elementów sterowych, ale sam sposób poruszania się przy jednym silniku głównym umieszczonym z tyłu, lub w innych miejscach zgodnych z osią podłużną statku, próbuje nam wmówić, że lot wygląda tak samo jak w przypadku samolotów atmosferycznych. Jedyne, co zgadza się w tym przypadku to lot przed siebie o ile statek jest odpowiednio wybalastowany. Najprostszy przykład to wahadłowiec, który wyposażony jest w silniki główne i pomocnicze do wynoszenia na orbitę okołoziemską i powrotu z niej. Jednak wszystkie manewry orbitalne są wykonywane przez niewielkie silniki manewrowe. Sam wahadłowiec ma ich 44 w różnych częściach kadłuba. Używając klasycznych przykładów do wizualizacji tego problemu użyjmy X-Winga z Gwiezdnych Wojen. Kształt jego kadłuba nie ma większego znaczenia w próżni, jego skrzydła miały go po prostu upodobniać do standardowych samolotów, bardziej istotny jest środek ciężkości. Gdyby pozostawić mu jedynie filmowe główne silniki, myśliwiec byłby wstanie przyspieszać do przodu lub do tyłu zależnie od użytego ciągu. Dodatkowe manewry byłby możliwe przy wektorowaniu ciągu, jednak nie byłby to nawet ułamek możliwości, które daje nieważkość. Przy instalacji silników manewrowych, na głównych krawędziach myśliwca, możliwe by było odseparowanie kierunku lotu od położenia dziobu. Działa to trochę jak poruszanie się łyżwiarza figurowego na lodzie, nie mają oni problemu z jazdą do przodu i po skoku z obrotem kontynuowanie tego samego ruchu jednak już jadąc tyłem, korzystając z wcześniejszego pędu. To samo możliwe by było w przypadku kosmicznego myśliwca. X-Wing goniony przez Tie Fightera, nie musiałby kluczyć niczym pilot w 2 Wojnie Światowej, a mógłby po prostu wyłączyć ciąg głównego silnika, aby nie zakłócać kierunku ruchu podczas obrotu i przy pomocy silników manewrowych na dziobie i rufie lub na obu skrzydłach po prostu obrócić dziób i pozbyć się zagrożenia lecąc tyłem. Manewrowość takich maszyn byłaby nieporównywalna i ograniczona głównie przez wytrzymałość pilota na przeciążenia, które mogłyby osiągać potworne wartości. Utrzymywanie stałej prędkości też nie jest tak problematyczne jak w atmosferze, gdyż brak oporów nie prowadzi do wyhamowywania maszyny (pomijamy efekty grawitacyjne ciał niebieskich). Nie znaczy to, że walka byłaby łatwiejsza, gdyż zarządzanie paliwem byłoby znacznie bardziej skomplikowane. 
Prawdopodobnie upraszczanie walki w kosmosie służy temu samemu, co używanie dźwięku w próżni, ułatwieniu odbioru. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania walk powietrznych prowadzonych przez maszyny atmosferyczne, które podlegają oporom powietrza i siły nośnej, efektom, które nie występują w kosmicznej próżni. Poza tym walka, w której myśliwce mogą bez straty, tak zwanej energii, atakować z każdej strony przeciwnika wyglądałyby znacznie bardziej chaotycznie na ekranie, chodzi głównie o walkę w osi pionowej. Musielibyśmy też zapomnieć o symetrycznym ustawieniu maszyn względem siebie niczym w bitwach morskich, w przestrzeni kosmicznej nie miałoby znaczenia czy dwa ogromne statki walczą ze sobą ze skierowanymi kilami w jedną czy przeciwną stronę. 

Komunikacja

Kolejnym błędem jest brak opóźnienia komunikacji, albo zjawisko komunikacji natychmiastowej. W wielu przykładach autorzy zapominają o ograniczeniach w przekazie informacji we wszechświecie i z namiętnością łamią barierę prędkości światła. Inni świadomie próbują problem ominąć stosując technologiczno-magiczne założenia, które w danym uniwersum na taką komunikację pozwalają. Pal licho, jeśli chodzi tu o małe pomyłki, jak brak opóźnienia między Ziemią, a Księżycem, zakładając, że wymiana informacji zachodzi z prędkością światła jest to błąd wynoszący niewiele ponad sekundę. Wtedy jedynie, co niektórzy uśmiechną się w kinie czy nad książką, jednak brak opóźnienia w transmisji z Marsem, lub z dalej położonym obiektem jest już godny politowania. Ograniczenie nadawane przez prędkość światła dla jednych może być elementem ciekawym fabularnie dla innych, próbujących go łamać, jest utrapieniem. Szczególny problem nęka fabuły, które skupiają się na galaktycznej skali wydarzeń, wtedy wydaje się, że bez ominięcia tej bariery dla komunikacji i samego ruchu statków, nie jest możliwy rozwój sensownej akcji. Pamiętajmy więc, że jeśli musimy komunikować się na dalekie dystanse natychmiastowo, spróbujmy wyjaśnić to jakoś w opisie naszego świata przedstawionego.

W tym artykule to wszystkie błędy, jakie chciałem poruszyć nie publikując ściany tekstu. W głowie mam jeszcze kilka innych problemów dotyczących budowy kosmicznego świata Sci-Fi jak czas czy realistyczne działanie broni w warunkach próżni. Jeśli sami chcecie coś zaproponować piszcie w komentarzach, a może odniosę się do tego pod artykułem lub w następnym artykule. 

Oto

Biorą udział w konwersacji

Komentarze (3)

Dodaj komentarz