Jubileusz to zawsze dobry czas na wspomnienia i refleksje nad przyszłością. W tekście poświęconym redakcji, osoby odpowiadające za kształt Vision Lighthouse (a przynamniej wszystkie w obecnym okresie dostępne), podzielą się z Wami swoimi przemyśleniami na temat tego co było i tego co będzie. A już niebawem przedstawimy punkt widzenia użytkowników.

KELAN

   Od początku wierzyłem w ten projekt, gdyż w innym przypadku nie marnowałbym na niego swojego i innych osób czasu. Wiedzieliśmy doskonale czego oczekujemy i jakie kroki należy podjąć, by osiągnąć zamierzony cel. Naturalnie gdyby nie wszystkie osoby, które wkładają pracę w działanie portalu, z planów niewiele by wyszło. To właśnie ludzi wymieniłbym wśród największych sukcesów serwisu. Udało się nam stworzyć kolektyw osób o różnych charakterach i zainteresowaniach, które mimo różnych opinii potrafią znaleźć wspólny mianownik. Przekłada się to chyba na atmosferę całego portalu, na którym udaje się nam unikać niepotrzebnych spięć i bezproduktywnych pyskówek.
   Vision Lighthouse miało być czymś innym w światku PBFów. Miejscem, które faktycznie zbierze ludzi z różnych środowisk, dając im miejsce, gdzie przeczytać będą mogli różne przydatne zarówno dla graczy, jak i twórców teksty, nawiązać ciekawą dyskusję, a także uzyskać pomoc w różnorakim zakresie. Naturalnie nie odkryliśmy tu koła na nowo. Latarni nie nazywałbym z pewnością rewolucją światka gier forumowych, choć udało nam się skruszyć PBFowy beton, pokazując że po prostu się da. Co cieszy mnie najbardziej, dokonaliśmy tego bez wdawania się w niepotrzebne przerzucanie fekaliami, skupiając się po prostu na naszej pracy i konsekwentnie realizując założenia przed sobą postawione.
   Świętujemy swój pierwszy jubileusz i choć VL z całą pewnością określić mogę mianem sukcesu, daleki byłbym od stwierdzenia, że serwis jest w 100% tym, czym chciałbym by był. Pewnych rozwiązań i pomysłów nie byliśmy dotychczas w stanie zaimplementować ze względu na ograniczenia osobowe. Cała redakcja wykonuje olbrzymią pracę, jednak nie posiedliśmy wszystkich umiejętności, czy całej wiedzy, którą chcielibyśmy przelać na łamy portalu. Szczęśliwie równocześnie nie mogę też powiedzieć, że wiele rzeczy w obecnym składzie mogliśmy zrobić inaczej, czy lepiej. Żadnych decyzji nie chciałbym cofnąć i z perspektywy czasu uważam, że wszystkie były słuszne.
   Rok za nami. Czas w którym pokazaliśmy, że potrafimy coś faktycznie zrobić, nie ograniczając się jedynie do obietnic, które finalnie nie znajdują żadnego pokrycia. Na VL spoglądam z dumą, ciesząc się zaufaniem które zdobyliśmy. Przed nami kolejny rok wyzwań, którym mam nadzieję z Waszą pomocą sprostamy. Mam nadzieję, że redakcję zasilą osoby, które dodadzą do portalu brakujące elementy. Chciałbym, by fora Naruto i podobne znalazły wreszcie osobę, która będzie potrafiła napisać recenzję, czy rzeczowy tekst na ich temat. By dział Tech został wreszcie rozbudowany jak powinien, oferując więcej niż tylko (choć mógłbym tu użyć też słowa "aż") generator avatarów. Przede wszystkim chciałbym jednak w jeszcze większym stopniu scementować społeczność z naszego niewielkiego poletka PBFowego.

OTOREK

   Vision Lighthouse pierwszy raz tą nazwę usłyszałem jak jeszcze byliśmy na lądzie i to na głębokim lądzie, przynajmniej mi się tak wydawało. Moich dwóch kolegów, zupełnie czystych, wyprasowanych i dumnych wpadło na pomysł. Pomysł, który w odróżnieniu ode mnie, ich rzucił na głęboką wodę. Nie marudząc zbyt wiele dodam, że nie zmieniło to ich aparycji ani dumy, za to mnie rzuciło w odmęty brudnej, ciasnej i piekielnie gorącej siłowni. Wracając jednak do pomysłu, wtedy chcieli nazwy. Jako, że nie wiedzieć, czemu zawsze mam dosyć spory udział przy nazywaniu łajb, upierałem się przy latarni, jak to na wyspiarza przystało. Finał finałów, statek otrzymał dumną, pewnie i w angielskim jak i polskim wydającą się na niezłą nazwę „Vision Lighthouse”, która kompletnie nie odnosi się do treści portalu, przynajmniej na powierzchowny rzut oka starego smarusa.
    Wtedy, jeszcze nieświadomy do końca własnej roli trafiłem do stoczni, w której znalazłem się na dnie drabiny społecznej. Własnym potem, krwią i znojem składałem koślawo zaprojektowaną stępkę przez jakiś dwóch idio… indywidualistów, tłumacząc, że tak to można zostać okrętem podwodnym jednorazowego użytku i to w jedną stronę. W końcu plan był jasny, dwa kadłuby w taki i taki sposób. Będąc prawie zachwycony projektem tych dwóch poszyć, które wyglądają zupełnie inaczej, przystąpiłem do opracowania sposobu ich połączenia, żeby zrobić z nich katamaran i to w taki sposób, aby oba pływaki wiedziały, że mają partnera. Ważniejszy był „Portalem” ten trochę mniej, ale za to bardziej dynamicznym został „Forum”. W trakcie prac udało mi się je trochę udoskonalić, połączyć wspólną siłownią, aż przyszedł moment, w którym zaczęły dziać się rzeczy poza moją kontrolą. Przyszli nowi pracownicy, niektórzy nieśli nawet jakieś wyposażenie wnętrz do kabin, czy sterówki. Statek zaczął nabierać blasku i duszy, po zwodowaniu przetrwał nawet testy morskie, choć otarł się o drobne awarie. Nadbudówka została wyposażona w najnowsze systemy elektroniczne łączące nas ze światem, choć inni mówili coś, że nie rozumieją tej książki z twarzą czy wróbla Twita, ja w maszynowni nie wnikałem, kazali podłączyć prąd, podłączyłem.
    Tak właśnie od tej pory, statecznie i cierpliwie statek unosi się na falach otwartej wody. Zbudowany by przetrwać zielone wody, ale jego dzielność pozwala utrzymać się na rozległych niebieskich wodach. Dlaczego idzie do przodu? A przynajmniej, dlaczego nie tonie? To na pewno nie moja zasługa, ja tylko siedzę w ciemności i pilnuje, żeby nikt mi nie zapaskudził turbiny gazowej, albo próbuje łatać przecieki. Sukces leży w ludziach, którzy znajdują się na wyższych pokładach, którzy potrafią zainteresować innych, po części jest to też zupełnie nowa forma. Ten katamaran był czymś nowym, świeżym i jedynym w swoim rodzaju. Wiele łajb, które stały w stoczni na remoncie czy zupełnie nowe piękne jednostki jednokadłubowe nigdy nie zrozumiały naszego projektu. Zresztą tak jest do dzisiaj, więc albo jesteśmy do bani, bo nikt nie próbuje tego powtórzyć, albo to mało opłacalne. Aha! Największy sukces? Płyniemy i w porcie cumujemy burta w burtę z innymi nam podobnymi!

VASEMIR

   Akurat złożyło się tak, że VL ruszyło dwa dni po moim powrocie do środowiska PBF po ponad rocznej przerwie. Powstanie nowego portalu przyjąłem z wielką radością, bo wcześniej byłem na Strefie PBF, która została przez konkurencję wygryziona, wykorzystując przy tym mało eleganckie ruchy. Tak czy inaczej, bardzo spodobało mi się, że ludzie mi znani z innego projektu - Sojuszu gier PBF - wystartowali z nowym portalem i z radością do niego dołączyłem. Początkowo w ogóle nie myślałem o dołączeniu do redakcji - po prostu tak się złożyło, że podesłałem jeden czy drugi artykuł, a że Santia była swego czasu zasypana artykułami i tekstami, to uznałem, że mogę pomóc w korekcie.
   Bardzo spodobała mi się forma portalu. Czasem w zapasie mamy więcej artykułów, czasem mniej, ale są dodawane regularnie i są różnorodne, a tą konsekwencję uważam za jeden z największych sukcesów VL. Miałem nadzieję - i ciągle mam - że na łamach portalu, w kolejnych artykułach dotyczących tej samej problematyki zaczniemy konstruktywną polemikę, że redaktorzy oraz czytelnicy będą dyskutować ze sobą przy pomocy kolejnych tekstów. Myślę, że byłoby to naprawdę interesujące i twórcze.
   Tak czy inaczej, VL spełniło moje oczekiwania, publikując wiele interesujących, napisanych na poziomie artykułów, oferując graczom i twórcom poradniki i narzędzia (jak Vision Avatars), a także wspierając ich na łamach forum. Sam otrzymałem pomoc wielokrotnie i z reguły szybko, a wydaje mi się, że i inni potrzebujący nie mają powodów do narzekań.

MORTARION

   Na Vision Lighthouse miałem się zajmować tylko materiałami do przygód i sesji, nic więcej. Jakoś tak wyszło, że się wciągnąłem i stopniowo zacząłem pisać coraz więcej i więcej, dotykając różnej tematyki, zarówno tej od strony prowadzącego wątki na forach, jak i osoby uczestniczącej w zwykłym, forumowym życiu.
   VL nie jest jednak pierwszym tego typu miejscem w sieci. Wszystkie inne miejsca mające być "wsparciem pbfów" okazały się czymś innym, niż się spodziewałem, będąc wspomnianym już "wsparciem" tylko z nazwy. Nie będę tutaj o nich pisał, bo to nie miejsce ani nie czas, ale powiem tylko, że VL też nie jest idealne, ba, sądzę, że nawet w połowie nie jest tak dobre jak być powinno.
   Mimo wszystko to właśnie tutaj można naprawdę sensownie porozmawiać o forach i o scenie, uzyskać pomoc, przeczytać ciekawe teksty, wywiady, czy poradniki dotyczące tematyki innej niż "jak zrobić styl" oraz "jak zrobić avatar" (ha, od tego mamy program, koniec z czekaniem aż ktoś znajdzie czas i chęci, samemu możemy wykonać elegancki avatar). Co jest najmocniejszym elementem portalu? Chyba to, że jest tworzony przez ludzi z pasją, którzy mają kilkuletnie fora i znają się na swojej robocie do tego stopnia, że są w stanie pogodzić życie prywatne i zawodowe z tym internetowym.
   Czy moje teksty są czytane przez ludzi, nie wiem. Czy są pomocne, nie mam pojęcia. Czy się podobają, to jest poza moją wiedzą. Mam jednak nadzieję, że to, co znajduje się na VL choćby w drobnym stopniu pomaga ludziom na polskiej scenie pbfów.

SANTIA

   Na portalu jestem prawie od samego jego początku. Zaproponowano współudział w pracy przy nim i w sumie początkowo nie chciałam za bardzo się angażować, choć pierwsze wrażenie było pozytywne i z pewnością bardzo mnie zainteresował. Zwlekałam z przyjęciem propozycji włączenia się do tego projektu, ale w końcu uległam i po paru dniach zdecydowałam się zarejestrować. Stwierdziłam, że warto jednak podjąć to wyzwanie, uznałam, że to coś nowego i że ma szansę powodzenia.
   Nie wiem czego mogłam oczekiwać po VL, od początku właściwie nie wiedziałam nawet co, jak, gdzie, kiedy. Chyba przede wszystkim miałam nadzieje dobrze się przy tym bawić i jednocześnie robić coś, co będzie się innym podobać, nawet jeżeli moja rola w redakcji nie była zbyt znaczna. Z pewnością uznałam, że jest to znakomity pomysł, uznałam, że portal i forum o takiej tematyce będzie przydatny dla osób, które w tym siedzą, zarówno adminów forów jak i zwykłych użytkowników, którzy będą mogli z przyjemnością poczytać o różnych ciekawostkach. To czego oczekiwałam po portalu, było przede wszystkim coś w rodzaju zjednoczenia ludzi z różnych PBFów, o najróżniejszej tematyce, gdzie choć różnic będzie niezmiernie wiele, to i wiele będzie te osoby łączyło. Wspólne zainteresowania.
   I to z pewnością można też uznać za sukces portalu. Właśnie to zjednoczenie, które jak się okazuje jest możliwe. A trudności jest i zawsze było wiele. Wiadomo, że nigdy nie jest z górki, a pierwsze urodziny portalu to dobry początek i jednocześnie kolejne wyzwanie do podjęcia na następny rok. Łatwo nie będzie, ale z pewnością warto się tego podjąć, najważniejsze by nie stracić początkowego zapału i pasji, które były zawsze motorem napędowym portalu.

JASS

   W imię przekonania, że lepszy umiarkowany pesymizm niż entuzjazm zakończony rozczarowaniem do samego projekt VL podchodziłam raczej z rezerwą. Było to na pewno coś ciekawego, bo i same założenia były warte uwagi, ale wolałam nie chwalić słońca przed jego zachodem. Oczekiwania, które stawiałam przed naszą Latarnią nie były zbyt wygórowane o ile można tak powiedzieć o oczekiwaniach związanych z dobrą współpracą, zaangażowaniem i wspieraniem własnych "dzieci" czyli naszych forów. Nie chciałam, żeby to było coś przelotnego ani coś co po prostu szybko się znudzi założycielom. Z czasem zaczęłam się coraz bardziej przekonywać do całości i po starcie portalu nie zawiodłam się. Zaskoczyła mnie przede wszystkim ekipa - okazało się, że są to ludzie, którzy wiedzą czego chcą i nie traktują tego jak chwilowego kaprysu, którzy dbają o organizację i co najważniejsze chyba nawet dobrze się przy tym sami bawią. Uczestniczenie w czymś takim stało się zwyczajnie przyjemną zabawą. Jak dla mnie największym sukcesem portalu jest jego trwałość - wydawanie wciąż nowych artykułów, dodatkowe urozmaicenia i możliwość spełniania oczekiwań odbiorców. Jest to zarazem i największa trudność VL, bo w końcu przyszłość jest czymś co się buduje.

BORYS

   Kiedy Peter ponad rok temu odezwał się do mnie i poinformował o planach stworzenia VL, od razu wiedziałem, że ten projekt po prostu wypali. Od lat PBF-y rozwijały się, pojawiały się ich nowe koncepcje i pomysły, ale ciągle brakowało jakiejś siły łączącej. Nowoczesnego, aktywnego portalu, na łamach którego udzielać się będą twórcy obecni i przyszli oraz gracze szukający odpowiednich dla siebie gier.
   Efekty pracy? Cotygodniowe informacje ze świata PBF-ów, poczytne artykuły i poradniki oraz aktywne forum. To jest to, czego potrzebowała scena forumowych gier! Każdy może znaleźć tu coś dla siebie, a to nie koniec, bo redakcja nieustannie pracuje nad nowymi tekstami i rozważa kolejne pomysły. Będzie się działo, a ten pierwszy rok jest tylko jednym z wielu przyszłych.

BUBEUSZ

   Na początku odnosiłem się sceptycznie do projektu - nie widziałem w takich przedsięwzięciach niczego na dłuższą metę atrakcyjnego, z potencjałem przetrwania i zainteresowania graczy. VL pokazało jednak, że się myliłem.
   Latarnia rozpoczęła działalność bardzo dynamicznie, a administracja włożyła w projekt naprawdę dużo serca i wolnego czasu. Nie spodziewałem się, że wszystko będzie działać tak sprawnie. Miłym zaskoczeniem był także wysoki poziom merytoryczny i jakość artykułów, którym zarzucić można jedynie, że bywają zbyt rozwlekłe.
   To wszystko sprawia, że z uśmiechem i nadzieją patrzę w przyszłość Latarni, choć z pewnością czeka ją jeszcze wiele trudności. Mam nadzieję, że wystarczy paliwa, by wciąż dokładać do tak wysoko płonącego ognia, a sztormy na burzliwym morzu PBF nie zdołają zachwiać Latarnią.

SYGIN

   Na Vision Lighthouse natknęłam się przypadkiem, już nawet nie pamiętam gdzie. Chyba poprzez link w podpisie Piórka Feniksa. Podeszłam do portalu z ciekawością, choć bynajmniej nie kierowaną ku zagłębieniu się w większość poruszanych nań tematów. Niestety, nie jestem wielkim fanem RPG. Zwróciłam jednak uwagę na to, że VL zajmuje się również prostymi tworami sceny PBF, a nawet tymi najprostszymi- Sceond Life'ami. To zróżnicowanie i brak miażdżącej krytyki dla wszystkiego, co nie jest poważną fantastyką o rozbudowanym systemie gry i zawiłej fabule a także otwartość na tematyki nie traktujące o krasnoludach i zawiłych rycerzach ninja jedi sprawiła, że Vision Lighthouse mnie wciągnęło na dłużej. Najbardziej podoba mi się cotygodniowe "wydanie" Vision News. Myślę, że takie zbieranie informacji o nowinkach pojawiających się na forach jest bardzo przydatne. Podobnie sprawa ma się z poradnikami.
   Trudnością może być chyba tylko utrzymanie tej łajby na wodzie, choć z drogiej strony- nic nie zapowiada, by miała w bliższym czy dalszym czasie zatonąć.

Komentarze

  • Brak komentarzy
Dodaj komentarz