Kuwiszewo
Jesień dla mieszkańców Kuwiszewa nieodłącznie wiązała się z wykopkami, Dniem Pieczonego Ziemniaka i toną liści opadających każdego dnia z drzew, jak na złość gospodarzom. Dzieciaki z podstawówki polepszały swoje zdolności manualne robiąc ludzi oraz konie z orzechów, kasztanów i żołędzi. Część osób dzielnie próbowała znaleźć najdorodniejszego borowika w okolicznym lesie, inni natomiast plotkowali żywo przed miejscowymi sklepami. Niektórzy korzystali z ostatnich chwil ciepła na zewnątrz, biorąc udział w ogniskach czy uprawiając sport, pozostali natomiast już od połowy października siedzieli w fotelu przed kominkiem. Opatuleni kocem, z kubkiem grzańca i dobrą książką w ręku - typowy przykład jesieniary. Dni stawały się coraz krótsze, zaczynało padać, i jakoś tak odechciewało się wychodzić, jeśli nie było ku temu powodu.
Potem nastawała zima: bałwany można było zobaczyć wszędzie, na pobliskim wzgórku zjeżdżano z sanek. Gospodarze pluli na konieczność odśnieżania chodników, gospodynie natomiast przygotowywały się dzielnie do świąt. Nastawał ten magiczny i rodzinny czas, podczas którego mieszkańcy wsi rywalizowali o tytuł najpiękniejszej choinki (który dzielnie dzierżyło drzewko pani Jadzi), a potem szalony Sylwester i ciche Trzech Króli. Gdy jezioro zamarzło, można było na nim jeździć na łyżwach, a lokalny bar wprowadzał cudowne grzane wino (musicie go spróbować!). Karnawał świętowano hucznie, bawiąc się na balu organizowanym przez Janusza.
A potem nadchodził post i wiosna. Rolnicy zaczynali prace w polu, dzieciaki wychodziły chętniej na dwór, niewiele sobie robiąc z nauki. Turystyka budziła się do życia, sprzątano wszędzie gdzie się dało i obrabiano przydomowe ogródki. Coraz częściej można było zobaczyć wypasające się zwierzęta na łąkach. Wielkanoc oznaczała bieganie z wiadrami pełnymi wody za każdą płcią (młodzież stawiała sobie za punkt honoru oblewanie miejscowej plotkary, gdy tylko ta zmieniła strój na suchy). Początek maja przynosił to co najlepsze: soczystą karkóweczkę z grilla.
W czerwcu zaczynało się lato. Młodzi cieszyli się z końcówki roku szkolnego, bądź martwili jak poszły im egzaminy. Zbierano truskawki i cieszono się z długiego dnia. Noc świętojańską świętowano wyjątkowo hucznie! Ogniska i zabawy do samego rana, a następnego dnia pierwsze kąpiele w Tumidaju. Niektórzy odwiedzali pobliski targ w poszukiwaniu najlepszych owoców, inni robili przetwory z własnych. Zbierano jagody, a potem ogórki. Niektórzy dorabiali sobie przy zbiorach bądź żniwach, a wszystkim dawały się w kość upały.
A potem znowu przychodziła jesień…
Komentarze